Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
bum! i jesień.



serio, dziś wstaję, patrzę za oknem - szaro, buro - jesień.
a wczoraj jeszcze wyglądało na dość daleko.
no, ale wstałam i pędem do Lidla po spodnie do biegania - byłam 8:20, a już nie było tych całych czarnych damskich. super z żółtymi wstawkami mi się nie uśmiecha, a różu raczej nie znoszę. patrzę, a obok pełny koszyk tych samych spodni tylko piszę, że męskich - biorę M damską i męską porównuje. i taaaadam! takie same! :D więc nawet nie myśląc biorę no i są, pasują ;) a co jest dobre? bo w damskich są tylko do Lki, a w męskich do XLki, więc osoby większe też mają szansę.

a z Lidla już spacerek.
4,5km. chociaż wiało i kropiło.
ale jutro jeśli wyjdę - bo od 2h leje, nie wiem jak jutro :( to zrobię tylko 3km, bo biodro boli, a wolę go nie przeciążyć, wrrrr....

i mam o 9 zapisy na seminarium magisterskie - znów walka o szybsze kliknięcie, trzeba trzymać kciuki, że uda mi się dostać tam gdzie chcę.