Dziś tak chill-outowo.
Wreszcie weekend po ciężkim tygodniu. Ciężkim głównie zawodowo, ale przez ostatnie wieczory wracałam do domu przemielona i sfrustrowana pracą. Rozmawiałam z kilkoma osobami "z branży", ale z innych firm. Wnioski takie, że badziewie wszędzie w tym głównie za mniejszą kasę, więc "szanuj szefa swego - możesz mieć gorszego". TEŻ TAK MACIE?? A na następny czwartek Szefowa zapowiedziała rundę podsumowań 2012r. z każdym z pracowników działu. Brzmi poważnie, nie?
Dziś usłyszałam najpiękniejszy komplement od bardzo, bardzo dawna:
"ale schudłaś, widać efekty - zwłaszcza na buzi, w nogach i na tyłku" No Panie Kochane - zawróciło mi to w głowie. !!!!! Twarz mam od dziecka pyzatą - dołkami w policzkach. Nawet jak ważyłam w liceum 60kg to twarz ZAWSZE była bardziej bądź mniej okrągła. A tu nagle taaaki komplement :) Normalnie uderzyło mi to do głowy jak dobry szampan i jak cała bombonierka czekoladek z likierem cherry.
Aż poleciałam po pracy do sklepu po słodycze. Kupiłam czekoladę z pistacjami.
O taką, do kąpieli:
Pyyyyycha!!
I na tym kończy się moja słodyczomania..
Spodnie już wszystkie wiszą na mnie jak na takim większym wieszaku :) . Nawet mi głupio tak w nich pomykać do ludzi, wiszą na tyłku i plączą się w kolanach. Dla mnie nie ma milszego widoku niż luz w spodniach, bo czy schudłam na twarzy to mi trudno stwierdzić.
A ponieważ jestem grzeczna od miesiąca i zamierzam być w następne dni, umówiłam już sobie nagrodę. Na za tydzień. Idę do mojego Fryzjera. Jesuuu uwielbiam tam chodzić, on jest wart każdej kasy. Koleś jest mega przystojny (na bank jest gejem, musi być!) , ma zajebiste wyczucie stylu i tego co pasuje komu a co nie. Nawet mnie przekonał do eksperymentów, chociaż ja zawsze do fryzjerów jak do jeżów. Całe życie nosiłam ciemne włosy - czy naturalnie brązowe czy różne odcienie czekolady/nawet czerni a tu koleś mnie namówił na ombre hair. I tak od wakacji biegam po mieście z końcówkami w kolorze toffi/kawy z mlekiem. Raz nawet babeczka mnie na stacji paliw zaczepiła KTO mi tak pięknie zrobił. I teraz mnie Maciej Fryzjer namówił w grudniu, żeby przyszaleć i zrobić balejaż toffi. Chodziłam z tym pomysłem od początku grudnia i obiecałam sobie - jak schudnę to tak. I tak. Idę za tydzień, w ramach nagrody za osiągnięcie 2giego Kroku Milowego.
Jeśli spadek KG się utrzyma na tym samym poziomie i tempie to za tydzień będzie gdzieś koło 73kg. Zobaczymy co waga pokaże jutro... Nie tylko wagowo, ważne są jeszcze cm.
Jestem z siebie bardzo dumna, że daję radę i że nie ulegam pokusom. To taki rodzaj satysfakcji, której nie kupisz za żadną kasę.
Siadam czytać co tam u Was a także zrobić sobie przy piątku malibu z sokiem bananowym (jedyne 140kcal).
Kamalo
25 stycznia 2013, 22:06dziękuję;-) a co do rowerka to na serio z czasem ból tyłka przechodzi a jak jest już na maksa źle to podkładam poduszkę (a i machnęłam 40km/1,5km - leje się ze mnie jak z cebra)
Kamalo
25 stycznia 2013, 19:58odnośnie szefów - ja mam fantastycznych. I sama też staram się być dobrą szefową ale nie zawsze idzie to w parze w obowiązkami w pracy. I nawet nie chcę wiedzieć co mówią o mnie moje pracownice, czuję tylko jak pieką mnie uszy wychodząc z biura. A takie podsumowania są z mojego punktu widzenia ok. natomiast jest jedna stara prawda "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
Ciasteklover
25 stycznia 2013, 19:18Popieram poprzedniczki! Zazdroszczę fryzjera, ja jeszcze muszę poczekać na swoją nagrodę :)
biedrona48
25 stycznia 2013, 19:00Chyba nie ma nic przyjemniejszego niż spadające spodnie z tyłka :) Gratuluję
maanam01
25 stycznia 2013, 19:00Taki słodycz każdemu na diecie się należy :)) Czekamy na zdjęcia włosów :)