Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
szósty dzień diety


Wczoraj miałam kryzys, wybrałam się poza W-wę, dosyć lekko ubrana a tam 6 stopni zmarzłam tak, że myślałam że skonam już w autobusie zjadłam jabłka ugotowane jeszcze ciepłe, wczesniej w domu wypiłam sok marchewkowy, w kancelarii zjadłam sałatkę z pomidorów, ogórka kiszonego i szczypiorku, potem 2 jabłka , dwa soczki pomidorowe, wróciłam do domu i wpałaszowałam zupe brokułową.A i przy tym z 6 szklanek mięty. Wczoraj żeby zrobić zupę z brokułów wskoczyłam do sklepu ekologicznego w Złotych Tarasach po brokuły a ze czekałam na jubilera, to pochodziłam troche po sklepach i zostawiłam w toalecie torbę z portfelem i komorką. Odzyskałam ją ale pieniadze wszystkie z portfela mi zabrały jakieś dwie nastolatki - według sprzataczki która mi torbe oddała- a i jeszcze kartę usim z komórki. Jestem strasznie roztargniona na tej diecie a i wszystko mnie irytuje, mąż twierdzi że zbliża sie @,i pewnie ma racje od pół roku mam rozregulowany cykl i on najszybciej sie po moim zachowaniu sie w nim orientuje. A i co jeszcze mnie dobiło kupiłam na allegro stacje parową czekałam na nią miesiąc wczoraj kiedy dostałam i wypróbowałam, okazało się że jest rozszczelniona i będę musiała walczyć z jakąś podejrzeną firmą, no cóż zachciało i się. Dzisiaj dokończę zupę brokułową, z rana sok ze świezych owoców buraczano-marchewkowy. Zjadłam 2 jabłka dużą porcje surówki z kapusty kiszonej i cebuli, dużego pomidora ze szczypiorkiem, i pomidory z puszki. Na kolację sałatkę ze świeżej papryki, rzodkiewki, ogórków i szczypiorku. A i tak byłam głodna. Zostało 37 dni, dam radę.

  • goracykubek

    goracykubek

    22 kwietnia 2010, 11:55

    Ale przygoda. Trzymaj się dzielnie i wytrzymaj, ja też przed @ i szału dostaje. Ale wytrwamy, bo warto :)