Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co mi siedzi w głowie?


Hej kolejny tydzień zaczęłam z pozytywnym nastawieniem, zważyłam się wczoraj i zmierzyłam i co? i się przeraziłam, jest masakrycznie, brak spadku. Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moja wina. Prawda jest taka, że cały czas mam problem z dietą a właściwie z moją głową, nie umiem sobie poradzić z chęcią na jedzenie i uczuciem głodu.

Zazwyczaj planuje co zjem danego dnia ale jak robię wieczorem podsumowanie to i tak zawsze się okazuje, że zjadłam za dużo, nie umiem się najeść małą porcją, ciągle mogłabym coś podjadać, nawet jak nie jestem głodna. Nie wiem czy nie wynika to z ciągłego stresu w jakim się znajduję. Cały czas są jakieś problemy, ciągle coś przeżywam i się denerwuje, wiecznie coś mi jeździ pod kopuła tak że nie mogę spać.

Zaczęłam się zastanawiać czy ja w ogóle jestem normalna, wiem jak należy się odżywiać, umiem liczyć kalorie a ciągle robię wszystko źle, mam wrażenie, że mam w środku drugiego człowieka, który jest ciągle głodny, wieczna wewnętrzna kłótnia samej z sobą, to jakaś ciężka porażka.

Oglądałam wczoraj film dokumentalny o kobiecie z Wielkiej Brytanii, która przy wzroście 160 cm ważyłam 240 kg, gdy mówiła o jedzeniu o tym jak zajada swoje problemy i o tym jak jest jej ciężko miałam wrażenie, że jestem do niej podobna, jem, żeby zapomnieć o problemach o zmartwieniach. To jest okropne jak można zajadać stres i w ten sposób uzależnić się od jedzenia, tak od jedzenia można się uzależnić co jest dosyć dziwne do zrozumienia dla normalnych ludzi. Alkoholik może iść na odwyk a grubas? Jak można iść na odwyk od jedzenia skoro nie można nie jeść. To powoduje, że odchudzanie to ciężka walka z własnymi słabościami, jestem słaba ale poradzę sobie z tym i już!!!

Postanowiłam sobie, że do Wielkanocy nie będę jeść słodyczy i niezdrowych przekąsek, pić napojów gazowanych itp. trzymajcie kciuku aby mnie zapał i silna wola nie opuszczała bo to duże wyzwanie. Poza tym muszę się więcej ruszać więc rozpoczęłam od dzisiaj spacerem, który co tu dużo mówić uświadomił mi w jakim kiepskim jestem położeniu tzn. gruba, zapasiona i bez kondycji do tego z masą kompleksów.

Mają świadomość swoich problemów będę starała się z całych sił walczyć z tym bo nie chcę za parę lat skończyć jako najgrubsza polak a to mi właśnie grozi bo ważę 110 kg a moje biodra mają 130 cm obwodu, tak dokładnie tyle.

No cóż wylałam trochę swoich żali, lepiej mi z tym bo tak naprawdę nie mam komu o tym powiedzieć, nikt mnie niestety nie rozumie.

Trzymajcie kciuku

Miłego dnia

  • EfemerycznaOna

    EfemerycznaOna

    11 lutego 2016, 20:31

    Pamiętaj wszystko siedzi w naszych głowach, jak mi się chce żreć to powtarzam sobie to co usłyszałam w "szczupli kontra grubi" nasz dorosły żołądek powinien mieć wielkość naszej pięści więc to,że coś tam sobie burczy nie jest wyznacznikiem,że tak naprawdę jesteśmy głodni. Ja jem z talerza deserowego i to pozwala oszukać mózg. Co do jedzenia mhm, ja jak mnie ssie zapijam wodą i wiesz co? pomaga. 3mam kciuki na pewno się wszystko uda.

    • coconut1987

      coconut1987

      11 lutego 2016, 20:40

      Dzięki, też staram się jeść na mniejszych talerzach bo w większości jemy oczami im większy talerzy tym więcej nałożymy, piję wodę i rożne herbaty ale to mi jakoś nie pomaga, wydaje mi się, że powinnam jeść mniej węglowodanów ale więcej białka ale narazi średni mi to wychodzi.

    • EfemerycznaOna

      EfemerycznaOna

      11 lutego 2016, 20:44

      Ja się na tym kompletnie nie znam. Ja robię tak żeby nie przekraczać z piciem dziennie 1400 kcal i waga spada musisz znaleźć swój sposób aby osiągnąć to co zamierzasz.

  • roogirl

    roogirl

    9 lutego 2016, 22:12

    A może miarkę inaczej przyłożyłaś? Nas tu wszystkich łączą problemy jedzeniowe, więc nie martw się. Grunt to zrozumieć, że mamy problemy i są inne drogi radzenia sobie z nimi niż jedzenie, bo ono ich nie rozwiązuje. Dziękuję ci za wpis i odwiedziny. Pozdrawiam.

    • coconut1987

      coconut1987

      10 lutego 2016, 09:12

      Uświadomienie sobie problemu to podstawa a później już tylko silna wola jest ważna, której czasem brakuje.

  • dietetyczkadietuje

    dietetyczkadietuje

    9 lutego 2016, 08:12

    Kochana a może jedź na malutkim talerzyku :) Czasami tak jest że jemu oczami :) Albo zacznij sobie 1 łyżkę odbierać każdego tygodnia :)

    • coconut1987

      coconut1987

      9 lutego 2016, 10:24

      Z tym małym talerzem masz rację, spróbuję, dzięki;-)

  • Dytusia

    Dytusia

    9 lutego 2016, 00:04

    Sama wiem jak ciężko jest się odchudzać, ale wiem również jak się chce to się uda tylko bardzo trzeba chcieć:)

    • coconut1987

      coconut1987

      9 lutego 2016, 10:21

      Masz rację, że podstawą do zmian jest moje podejście ale nie jest jedynym czynnikiem chociaż chyba najważniejszym;-)

    • Dytusia

      Dytusia

      9 lutego 2016, 11:40

      Ciesz się z małych radości i nie poddawaj się;)

  • joannnnna

    joannnnna

    8 lutego 2016, 19:38

    Najtrudniej jest zrobic pierwszy krok... systematyczne spacery i cwiczenia (choc na poczatku bardzo ciezkie) przyniosa oczekiwane efekty... a Twoja kondycja napewno sie poprawi... trzymam za Ciebie kciuki!

    • coconut1987

      coconut1987

      9 lutego 2016, 10:20

      Dziękuję, dla mnie najtrudniejsze jest żyć wśród osób, które nie rozumieją mojego problemu, nie rozumieją, że nie mogę mieć w domu słodyczy bo je zjem, że chcę schudnąć i jest to trudne. To jest chyba największy dla mnie problem.

  • Sofijaaa

    Sofijaaa

    8 lutego 2016, 18:50

    Będę trzymała kciuki za powodzenie :-)

  • Kilokaloria13kg

    Kilokaloria13kg

    8 lutego 2016, 17:09

    Hmm moja droga:-* tak myślę jak by Ci pomóc. .a probowalas przed każdym posiłkiem wypić 1 szklanka wodhy??to na pewno w jakiś sposób Cię zapcha. ..jeśli chodzi o diete to może zbyt drastycznie ja obcielas??przy takiej wadze 1500 kcal wydaje mi się na początek byłoby ok no i 5 posiłków. .jak jetes głodna to pij wodę. .choćby na sile to zapychajace żołądek woda...ja miałam podobne problemy i jeżeli nie masz zbyt silnej woli to może wizyta u dietetyka i co 2tyg wizyty kontrolne byłby wskazane?? Zaś jeśli chodzi o wyzwanie to bardzo fajny pomysł. ..jednak pamiętaj będzie trudno,ale jak wytrwasz to potem będzie lżej. . I jeszcze jedno..to całe odchudzanie,szczupła sylwetka to DUŻO, BARDZO DUŻO to Twoja głowa. .. wierz mi :-*

    • coconut1987

      coconut1987

      8 lutego 2016, 17:25

      Dzięki, wiem, że to moja głowa i walczę z nią. Kalorii nie obcięłam drastycznie, nie schodziłam poniżej 1800 kcal ale wydaje mi się, że to jedna za dużo.

    • Iviiiiify

      Iviiiiify

      10 lutego 2016, 12:40

      1800 kcal to nie jest za dużo, moja koleżanka dostała dietę z Vitalii, zaczynała od 2100 kcal, po 3 tyg. ma ok 1800/1700, przy wadze ok 20 kg większej niż Twoja. Dodaj ruch, na początku tak jak mówisz - krótkie spacery, a w miarę jak kondycja Ci się będzie poprawiała to możesz dokładać coraz więcej. Początki zawsze są trudne. I doskonale rozumiem "zajadanie stresu" - jakby zjedzenie litrowego opakowania lodów miało sprawić, że problemy znikną w jakiś cudowny i niewyjaśniony sposób. Nie jesteś tu sama, wszyscy walczymy o to samo. Może poproś chłopaka, żeby Cię wspierał i nie kupował Coli i słodyczy, żeby Cię nie kusić? Nie poddawaj się! Trzymam kciuki :)

    • coconut1987

      coconut1987

      10 lutego 2016, 13:33

      Staram się nie schodzić poniżej 1800 ale wiesz jak jest kusi, żeby zejść bo wtedy może coś ruszy ale już nie jestem taka głupia, głodówkę już przerobiłam i wyciągnęłam lekcję. Jeżeli chodzi o aktywność to chwilowo jest kiepsko liczę, że gdy dostanę pracę a mam nadziej nastąpi to niedługo bo intensywnie uczę się do konkursy to pójdę na siłownię, bo tylko to sprawi,że waga zacznie spadać. Jeśli chodzi o niego to on jest w tym względzie nie do przekonania ale jak wczoraj wspomniałam, że nie będę jeść słodyczy do wielkanocy to powiedział, że trzyma mnie za słowo ale jak to facet nie pomyślał o wspieraniu mnie w tym postanowieniu;-)