Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
#5 Wczoraj kompuls, dzisiaj progres.


Witam!'

Bez obżarstwa udało mi się wytrzymać tylko do czwartku, do kolacji.  Niestety podczas kolacji popłynęłam. Zjadłam bagietkę fitnes z 2 parówkami, 2 kanapki z serem, kiełbasą i ogórkiem, banana, pomarańczę, kawałek cienkiej kiełbasy...

 MASAKRA !      

Od początku tygodnia z ćwiczeniami jakimikolwiek cienko, ale dzisiaj rano postanowiłam się przełamać i gdy rozważałam dywanówki, pomyślałam: 

I poćwiczyłam 50 min.

Zaliczyłam: 

  • 10. min. Tiffany na boczki
  • Skalpel

Jeżeli chodzi o skalpel, to cieszę się, że wytrwałam do końca. Co prawda, ćwiczeń na brzuchu za cholere nie umiem w tym momencie wykonać, a przy drugich powtórzeniach mam skurcze, ale powoli powoli, wszystko będzie dobrze :)


Mój dzisiejszy jadłospis:

  • 5 placków bananowych, łyżka oliwy, kawa z mlekiem
    • 200g kefiru z 3 łyż. płatków owsianych i garścią słonecznika, 
      • miseczka pomidorówki z makaronem, kawa
        • 5 placków bananowych, łyżka oliwy

Wiem, że tak szybko nie zerwę z kompulsami i to mnie denerwuje. Ta bezsilność, zanik silnej woli i to okropne ssanie, które powoduje, że chcę jeść więcej i więcej! Ale mam zamiar z tym walczyć. Małymi kroczkami, może uda mi się to pokonać... Jestem po kolacji i koło 19, jak mi nie przejdzie, to mam zamiar iść pobiegać :)

     

  • .Rosalia.

    .Rosalia.

    31 maja 2014, 09:46

    Niee, czy tylko ja nie mam siły wstać z tego wygodnego fotela i iść poćwiczyć? Nie, dobra - idę! :D

  • Guilty

    Guilty

    31 maja 2014, 08:32

    50 min cwiczen - super!! :)

  • trzydziescicztery34

    trzydziescicztery34

    31 maja 2014, 00:31

    na pewno wykorzystam przepis na placuszki bananowe :D powoli, powolutku a osiągniesz sukces!

  • hulopowiczka

    hulopowiczka

    30 maja 2014, 21:36

    podjadłaś nie ma co ale trudno zdarzyło się czasu nie cofniesz ale nie dawaj się za często raz na ruski rok może się każdemu zdarzyć oby nie za często:P

  • UlaSB

    UlaSB

    30 maja 2014, 21:19

    Wiem, jak ciężko walczyć z kompulsami... Sama mam z tym ostatnio problem, chociaż od kilku dni małymi kroczkami zmierzam w dobrą stronę. Też miałam ochotę wrzucić coś na ruszt po kolacji, ale opanowałam się jakoś. Trzymaj się cieplutko i staraj się walczyć, chociaż wiem, że walka przeciw sobie jest jedną z najcięższych!