Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedzielny ból głowy


No i niestety dzisiejszy poranek przywitałam z bólem głowy... takim zatokowym...po prostu cudnie. W perspektywie mam 6 dniowy tydzień pracy i na prawdę mi się wszystkiego odechciewa. Ale za to Wigilię będziemy mieć wolną, więc jak już się pomęczę to będzie za to nagroda:P.

Wczoraj stanęłam na wadze i szklana pokazała ok. 2 kg mniej. Ogólnie rzecz biorąc wynik jest średni jak na okres, który upłynął od "wzięcia się za siebie" i wprowadzenia nowych zasad ale z drugiej strony od marca do listopada za każdym razem jak usiłowałam schudnąć waga szła w górę, więc i tak rozpatruję to w kategorii sukcesu i wiem, że dalej mam robić swoje, pomimo wszystko:).  

Przede wszystkim staram się jeść zdrowiej, ograniczam ser żółty i cukier (zwracam uwagę na składy produktów), jem dużo mniej słodyczy w weekendy (w tygodniu nie jem wcale), staram się dozować sobie "przyjemności"-nie wszystko przecież muszę zjeść od razu w jeden dzień, dużo więcej gotuję i dużo mniej jem gotowców, ruszam się-mało ale może i nad wydłużeniem czasu ćwiczeń uda mi się popracować w następnym kroku.

Także plan wciąż ten sam i mam nadzieję, że z czasem efekty będą się pojawiać.

Z innych inności. 

Prezenty pod choinkę już mam, tzn. dla mamy mam a dla męża mam pomysł i wystarczy już tylko zakupić. 

Wczoraj byliśmy na KSW i choć byłam już 3 raz to chyba z tego wypadu jestem najbardziej zadowolona. Najlepsze miejsca dotychczas, wszystko było widać i dobre walki (no w większości). Zastanawia mnie tylko czemu toleruje się takie buractwo na trybunach... ja wszystko rozumiem, sympatie, antypatie ale jak ktoś drze się na imprezie masowej i wygłasza swoje poglądy rasistowskie to powinien zostać usunięty-ot taka moja dygresja.

A z planów na najbliższe godziny to może jakieś małe zakupy, potem zrobię zapiekankę z mielonym z indyka i oczywiście relaks przed nadchodzącym, dłuuugim tygodniem.

See ya!