...najeżona pokusami, które mnożą się i atakują ze wszystkich stron. Kurczę, miałam trudny miesiąc, wiele ważnych życiowych decyzji, sporo stresów, które zajadałam na słodko i na słono. Tak dalej być nie może. Nie wiem, czy uda mi się wrócić do tej spokojnej dyscypliny z ubiegłorocznych wakacji, bo moje obecne życie niestety nie przypomina wakacji, tylko obóz przetrwania, a jak wiadomo niepokój jest wrogiem zdrowej diety. Mimo wszystko zdecydowałam się na wpis, do pamiętnika, bo może jak z siebie wyrzucę wstyd porażki, to znajdę siłę, żeby przestać się pocieszać żarciem? Na uspokojenie sytuacji życiowej nie mogę jeszcze liczyć, to jest proces, ale jednak świadomość, że po burzy przychodzi słońce jest jakimś światełkiem w tunelu. Może te dobre czasy warto przywitać płaskim brzuchem? Może zacząć od wyrzucenia z zamrażalnika tych niesamowicie dekadenckich lodów, które składają się z czekolady, wanilii i karmelowego krateru pośrodku oraz tych z masła orzechowego, wanilii i słodko-cierpkiej malinowej rzeki?
luckaaa
8 czerwca 2014, 08:00Tez bym zjadla :)) , zapros kolezanke na pogaduchu to bedzie pol porcji dla ciebie i pol wyrzutow sumienia . Nastepnym razem kupuj te ktorych nie lubisz . Beda dla gosci , a ciebie nie beda meczyc ;)
marii1955
8 czerwca 2014, 00:22Jestem za "wyrzuceniem" tego z zamrażalnika , ale nie do żołądeczka - hehe :) Najlepiej rozczęstuj i po kłopocie ... Gdy takie "dobroci" będziesz miała w domku , to jednak będą nęcić i nie zaznasz spokoju , niestety ... Życzę poukładania spraw i mobilizacji do walki o siebie :) Buziaki :)
tolerancja2012
7 czerwca 2014, 21:37Mrrrrrr pyszności
agnes315
7 czerwca 2014, 21:21ja bym zjadła, żeby mieć z głowy :))