Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
11 dzień


Waga od dwóch dni stoi w miejscu mam nadzieję że jak jutro na nią wejdę to coś niecoś spadnie...

Dziś na obiad zrobiłam mielone z piersi indyka nie wiem jeszcze jak smakują bo obiad przypada dopiero na godzinę 14:00... Smażę na oleju z pestek winogron, podobno zdrowsze niż na zwykłym oleju

Wczoraj byliśmy na zakupach i kupiłam blaszkę na duże muffiny, dziś zrobiłam takie oto 2 cuda na II śniadanie: ( zdjęcie nie moje, bo zapomniałam zrobić, ale wyglądało identycznie ) zamiast szczypiorku była u mnie natka pietruszki...




Dzwonił facet od narożnika i jutro o 6:00 rano go przywiezie jeeeee... cieszę się jak głupia, nareszcie będę mogła sobie wszystko ładnie w domu porobić i pozbyć się do końca tych starych mebli...

Żeby było jasne, dieta przestrzegana w 100%, mój luby wpierdziela chipsy ale ja się nie daje... Jak tylko nachodzi mnie myśl że może chociaż jednego sobie zjem to zaraz sobie uświadamiam że CHCE PRZECIEŻ SCHUDNĄĆ!!! I o dziwo skutkuje

W sobotę zabieramy się za malowanie, więc się trochę bardziej poruszam i powyginam jeszcze tylko pozostanie pomalować u synusia w pokoju, ale już za malowanie u młodego zabierzemy się pewnie na wiosnę...

Dopiero godzina 13:00 a ja już wydoiłam 1,5L wody ale czytałam gdzieś że woda dodatkowo pomaga zrzucać balast, więc nie będę sobie jej żałowała o co to, to nie...