Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jest źle - jest tragicznie


siedzę właśnie i się załamuję.. no czysta załamka i koniec kropka.. 
piję bro - a wiem, że nie powinnam 
mam jakieś 3 max 4 miechy (a może nawet 2) żeby schudnąć 
i to nie jakieś tam 5 kg 
tylko całe 10
a dokładnie to nie chodzi o schudnięcie 10 kg 
chodzi o to, żeby tłuszczyku się pozbyć (brzuch, uda i dupa !!!) i żeby mięśnie mieć ładne...
i co? 
znów mam zaczynać "od nowa" 
niby jest ta motywacja - bo rola, bo film i w ogóle.. ale jakoś nie wyobrażam sobie życia bez bro.. bez słonecznika.. z wczesnym wstawaniem i bieganiem (gdyby to chociaż lato było - a tu się zima zbliża.. a ja jestem jak misiu - na zimę nabieram ciałka - by latem znów się "odtłuścić" ... a teraz co? odtłuszczenie przypadło na październik...
właśnie się 20 października zrobił.. 
jakiś plan by się przydał.. 
jakieś cele, założenia 
coś bardziej konkretnego niż 2-4 miesiące i mam być sex-bomba 
nie narzekam - teraz nie jest źle.. nawet - powiedziałabym akceptowalnie jest.. ale tak się pokazać nie mogę.. a może będę musiała.. jeśli projekt wypali.. 
się zobaczy 
w każdym razie - od dziś się bierzemy za siebie -- ostatnie bro przed sylwestrem (brzmi jak kara !!! nie wiem czy podołam - no tak, już poddaję w wątpliwość możliwość tego założenia.. to pewnie nie podołam.. mogę sobie odmówić schaboszczaka, ziemniaków, lodów, ale bro to moja zguba jest...)
idę sobie 
oglądać szłamsa szreka -- w wolnym tłumaczeniu to było.. swamp shark - rekin z bagien... 
nie świadczy to o mnie dobrze
ale cóż - takie mózgojeby czasami są potrzebne - żeby odreagować 
ah..ostanio (dziś.. a właściwie już wczoraj) skończyłam świetną książkę "skok stulecia, czyli jak zdobyć męża" dobrze, że męża już mam ;)