Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wieczór sponsoruje sushi i wino...


Dziś wieczór mija a winem...Carlo Rosi różowe- uwielbiam, nie piłam od bardzo dawna. Do tego sushi, spróbowałam z każdego rodzaju po jednym, mój M zjadł wszystko:). Mam nadzieję, że nie przybędzie mi od wina i sushi kilogramów, bo nic nie ćwiczę przez ten długi weekend,po prostu obijam się, ale pomyślałam, ze należy mi się za ten trud i wysiłek przez 6 miesięcy. Bardzo rzadko zdarzają się nam takie wieczory, przez całą dietę mój chłop nie zaproponował a co gorsza nie podjadał w mojej obecności fast foodów, nigdzie nie wychodziliśmy, twierdził, że samemu to żadna przyjemność i nie miałby serca iść na sushi beze mnie, zaczekał...opłacało się:) Tym wieczorem kończę wakacje, jeszcze tydzień i wracam do pracy....to były moje pierwsze prawdziwe wakacje, zero pracy, zebrań, malowania klas, odnawiania ścian, porządkowania, malowania itp.....tylko dom M i ja.....odpoczęłam, zregenerowałam siły,mogę wracać do szkoły:) Byliśmy na zakupach. W orseyu jest promocja na jeansy, od każdej pary minus 40 zeta, kupiłam dwie pary w rozmiarach 36 i 34.....jak mnie Maciej zobaczył to powiedział, że wyglądam pięknie i jestem jego mała chudzinką...hehehehehe. Wiecie co? Jestem z siebie dumna, tyle wysiłku, tyle nerwów nie to odchudzanie kosztowało, ale chciałam tego bardzo, zależało mi na tym cholernie i będę się tym chwalić, kupować nowe ciuchy, wszyscy mnie mogę pocałować wiecie gdzie w 4 litery....wszyscy którzy patrzą na mnie i mówią " najtrudniejsze utrzymać, żeby tylko Cię jojo nie dopadło" ale ja wiem, że dam sobie radę i pomimo wina i sushi od  wielkiego dzwonu, jem zdrowo, myślę o tym co jem i co jest dla mojego organizmu najlepsze. Nie poddam się tak łatwo i trzymam za Was wszystkie kciuki, które walczycie o lepsze życie, naprawdę dziewczyny warto!