70,8...
Waga spadła, potem się odrobinkę podniosła. Ponieważ ważę się codziennie, mogę na bieżąco kontrolować przyczyny jej wahań i natychmiast reagować (czyt. wracać do ustalonych zasad). Wystarczyła kromka chleba, wystarczyła szklaneczka whisky (niby z colą light...) i skok do góry o pół kilograma... a odrabianie trwa dwa dni...
Z utęsknieniem czekam na zmianę kodu... ukochana szósteczko... pojaw się ... pojaw...