Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
10 dzień


70,8...

Waga spadła, potem się odrobinkę podniosła. Ponieważ ważę się codziennie, mogę na bieżąco kontrolować przyczyny jej wahań i natychmiast reagować (czyt. wracać do ustalonych zasad). Wystarczyła kromka chleba, wystarczyła szklaneczka whisky (niby z colą light...) i skok do góry o pół kilograma... a odrabianie trwa dwa dni...

Z utęsknieniem czekam na zmianę kodu... ukochana szósteczko... pojaw się ... pojaw...