Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jeszcze do niedawna (do roku 2006) uprawiałam amatorsko fantastyczna dyscyplinę sportu. Była nią szermierka. Nigdy w życiu tak się nie bawiłam i nie motywowałam do wczesnego sobotniego wstawania na zajęcia. Grupa podobnych kobiet i ciekawie prowadzone treningi. Z pełnym zaangażowaniem z obydwu stron. Trzecie dzieciątko, nowe obowiązki i .... jakoś tak wyszło, że czas biegł do przodu i moja waga wraz z nim. Żal mi nie tylko tych spotkań na planszy. Żałuję również uniformu, który w szafie dopomina się o powrót do poprzedniej wagi. Tak więc rozwaga ale i strona materialna wzięła tu górę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490
Komentarzy: 6
Założony: 11 marca 2009
Ostatni wpis: 14 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
elauts

kobieta, 60 lat, Sopot

158 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Dobrze czuć sięw swoim ciele

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2015 , Skomentuj

Ruchy na wadze są na wagę złota. Niestety jakieś tip topki wybrał mój mózg i nijak nie chce walczyć z otyłością. Apetyt ma ten sam. Ruch też na normalnym poziomie a cotygodniowa waga leci o kiklaset gramów. Marne 300 czy 500. Dawno niewidziani znajomi z trudem rozpoznają mnie na ulicy, twierdząc że mocno schudłam na twarzy. Szkoda, że waga nie odzwierciedla tego. No i brzuch nadal przekracza linię mety pierwszy. Ale nie zrażam się. Pierwszy etap spodobania się sobie to Sylwester. Kiedy uda mi się wcisnąć w wypatrzoną rozmiarowo kieckę, obiecuję realizację kolejnego etapu. Jeszcze nie wymysliłam kolejnej mety. Może to będzie Wielkanoc? Chciałabym też wskoczyć ponownie w spodnie narciarskie. Uwielbiam ten sport. Ale ostatnio bałam się upadków przy szybszej jeździe. Dlaczego? Otóż dlatego, że ciasnota w spodniach uniemożliwiała mi zapięcie butów, o podniesieniu się z wywrotki nie wspomnę. Kondycja była dobra. Natomiast do pionizowania potrzebna była rzesza ludzi. W kolejnym sezonie nie przewiduję nart. Za to chętnie upoję się przymierzaniem spodni. 

22 września 2015 , Skomentuj

.... mija prawie miesiąc diety. Widzę po ubraniach, których została mi garstka, że idę w dobrym kierunku. Nigdy ńie było tych ubrań w giga rozmiarze tak dużo. A to dlatego, że: nie mogłam pogodzić się ze swoją sylwetką i nie chodziłam na zakupy. Nienawidzę mierzenia w sklepowych przymierzalniach, gdyż widzę swoje niedoskonałości w okropnym lustrze. No i chyba brak fajnych krojów przy moim wzroście. Może się tłumaczę? Może? Pewnością jest to, że zaoszczędziłam kasę. Chociaż... ciuchy w minimalistycznych ilościach szybko się starzejà i ciągle wyglądasz tak samo. Sama nie wiem. Mam nadzieję, że Sylwester ( który jest bliźej niż wakacje 2016 ;) ) pokaże, że warto było o siebie zawalczyć. Cieszę się z mojej decyzji o diecie. W głowie panuje spokój. Staram się wspominać tylko te dobre chwile z małżeństwa. Nie drę wspólnych zdjęć. Nie wyrzucam pamiątek. To stanowiło moje życie. Wracam po pracy do mieszkania, w którym cudownie się czuję. Wszystko mam na jednej płaszczyźnie i nie muszę komunikować się rykiem. Mieszkam w centrum i drzwi mojego mieszkania są zawsze otwarte. Mam dzwonek przy drzwiach, którego się nie używa. Na jawie wszystko jest ok, niestety sen przywołuje koszmarne przeżycia. 

19 września 2015 , Komentarze (6)

...nie obiecuję, że będę pisała codziennie ale obiecuję, że dotrwam do końca diety ( to jest  około kwietnia 2016). Długo, oj bardzo długo. Może trochę o sobie: mam masę przyjaciół oraz troje dzieci. Dwójka jest już dawno pełnoletnia oraz 8-latek. Jestem w wieku, gdzie wnuki mogłyby mieć 8 lat. Trzy lata temu pracownica w firmie mojego męża, którą znam osobiście, napisała scenariusz mojego życia. Dokonała zamachu na moje małżeństwo, dorobek życia oraz rozłąki ojca z najmłodszym. Właśnie upływa rok od wyprowadzenia się z domu "rodzinnego" z potężnym ogrodem, pogodzenia się ze swoim nowym życiem i .... prawie miesiąc od zastosowania diety vitalia. Byłam na tej diecie z sześć lat temu. W ciagu 3-4 miesięcy schudłam prawie 10kg. Czułam się świetnie. Udowodniłam sobie, że jestem siebie warta. Teraz też chcę zawalczyć o siebie. Nie jest łatwo,ale jest przyjemnie. Sekundują mi przyjaciele oraz dzieci. Staram się przygotowywac sobie porcje na następny dzień. Moja dieta jest taka sama przez 5 dni. Czasami czas pomiędzy posiłkami stoi w miejscu. Najgorzej jest pod wieczór. Za to rano zmuszam się do jedzenia. Wystartowałam od 75kg przy 158cm. Mój cel to 48 kg. Tyle ważyłam przez pół dotychczasowego życia.