Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 73 - przymierzalnia


Witajcie....

wczoraj znów 7 km na kijeczkach... na ten tydzień wystarczy...
może w sobotę jak pogoda dopisze to "akcja rowerek" z panem I.

dopadają mnie przed ślubne problemy....
od kilku dni szukam intensywnie na necie ciekawego pomysłu na suknie ślubną....
ale im więcej szukam tym jestem bardziej przybita...
no koszmar... chce w końcu pojechać w przyszłym tygodniu i coś przymierzyć..
ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie, bo zawsze coś wypadnie... brak czasu poraża....
ogólnie to mam problem z doborem ubrań...
mój wzrost, rozmiar i portfel zawsze są problemem...
długo się zastanawiam jak coś mam dla siebie kupić..
bo z reguły jak coś mi się podoba to na mnie koszmarnie wygląda
lub po prostu mnie na to nie stać...
nie raz jest tak, że coś kupie, a potem żałuję i nie chodzę w tym w ogóle...
ogólnie to nie lubię przymierzać,
więc wyprawa do salonu sukien ślubnych to dla mnie wyzwanie...
kurcze chyba ze mną coś nie tak,
bo kobiety podobno kochają przymierzalnie i zakupy ciuchów.. dla mnie to jakiś stres...

będę musiała także kupić sobie jakieś spodnie, bo stare lecą mi z tyłka...
i wygląda to koszmarnie... ojejku jejku .. jakiś napad na bank może.. :D