Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 184 - zakupy i wielka burza...


Witajcie...

wczorajszy dzień był bardzo pokręcony..... ale dieta zachowana można powiedzieć...
zjadłam tylko 1,5 bułeczki dyniowej z danio na śniadanie..
a w ramach kolacji pół bagietki czosnkowej również z biedronki..


byliśmy z panem I. po prezent dla dziadka...
zaczęły się promocje, więc wyszłam z CARRY zadowolona z fajnym prezentem..
chciałam sobie też kupić wcześniej upatrzoną sukienkę...
ale jak na złość nie było mojego nowego rozmiaru 38...
stary 42 był.. taką miałam na nią chrapkę...
ale nie mieli, a że wyprzedaże to nie ma opcji, że dowiozą...
szkoda.... trudno...
będę musiała dokonać kolejnego przeglądu mojej szafy w celu odnalezienia czegoś stosownego na urodzinową imprezkę u dziadka...

później pojechaliśmy odebrać wędkę pana I. z reklamacji..
a potem ok. 19 złapała nas taka burza, szaleństwo..
ulewa taka że drogi widać nie było..
a jak już coś się zobaczyło to że droga to już nie droga, a rzeka...
kałuże tak wielkie,
że jak się w nie wjechało to aż przednią szybę auta zachlapywało..

jechaliśmy 30 km/h... błyski i grzmoty były takie, że dawno takich nie widziałam..
niebo się otwierało z każdej strony...
bałam się, że może znów nas jakaś trąba powietrzna dopadnie...
błyskało się przez całą noc..

  • OnceAgain

    OnceAgain

    4 lipca 2012, 10:20

    No ostatnio burze dają nam nieźle popalić. U mnie na całe szczęście są zwykle nocą jak już leżę w wyrku.