Dziś w planach bieganie rzecz jasna. Jestem już po śniadanku i kawusi.Ciesze się najbardziej ze mi się na prawdę chce chcieć. Nie znoszę widoku zmęczonych swoim zmęczeniem 20- 30 latków. A takich jest mnóstwo same przyznacie. To takie pijawki wysysające krew (czyt.energie). Nigdy taka nie będę nigdy.
Wczoraj pokus miałam mnóstwo. Z moim chłopem, przeżyć weekend to tragedia żywieniowo-ruchowa. To co On potrafi wciągnąć przez weekend, mowa tu o ilości a tym bardziej o jakości,80% jest pochłaniana późnym wieczorem i w nocy, na wiadra można przeliczać. Połowa zakupów to syf nad syfy. same słodycze i słone przekąski. Nie mam już siły się z nim o to kłócić. Jego odpowiedz jest prosta "No przecież nie tyję". Wkurza mnie tym bardziej ze mi co chwile coś pod nos podstawia. Dla niego argument ze to sama chemia,nie jest żadnym argumentem.
bilmece
3 kwietnia 2016, 21:06Ojej to podziwiam,ze Ty sie potrafisz trzymac i przezywasz ten weekend z sukcesem- dla siebie samej. Coraz bardziej nabieram i ja ochoty na bieganie. Spokojnej nocki i udanego nowego tygodnia!
CookiesCake
3 kwietnia 2016, 11:38Niektórzy mają taki organizm że mogą wszystko i nic się nie dzieje :p Ale przy mnie wczoraj chłopak jadł chipsy, pytał kilka razy czy chce, a ja nie wzięłam ani pół :P
Anka0511
3 kwietnia 2016, 11:01No tacy są faceci. ..mój niby jest na diecie a ciągle tylko coś mieli.... a później zdziwiony- Ty Anka zniwu nic nie schudlem hi hi hi
Barbie_girl
3 kwietnia 2016, 10:44Wiesz ja tak mialam z moim na poczatku , ale teraz naszczescie juz sie nauczyl :):)