Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Biegne za ciosem


Tak jak pisałam wczoraj pierwszy krótki trening za mną po za rowerem oczywiście, rower jak oddychanie wiec sie nie liczy. Zauważyłam jakiś czas temu ze ma marna kondycję. Ja nie kanapowiec kiepsko sie z tym czuje mimo ze do koła twierdza ze jestem petarda. Owszem może w oczach innych i jestem,w oczach tych co palcem nie kiwną żeby dupska ruszyć. 

Będzie bieganie-mowie to ja. Jak by nie to że gdzieś sama nie wiem gdzie zabunkrowałam ubrania do biegania, już była bym dawno po treningu. Była to pierwsza myśl jak oczy otworzyłam. Bieganie daje niezwykła moc. Endorfiny których nie doświadczyłam po żądnym innym ruchu, choć po każdym buzują. Przenosi mnie ono w inny świat. Nie biegam od 3 miesiecy- już biegam od dzisiaj. Samopoczucie, energia i istne szaleństwo sa tak silne że nic nie jest w stanie ich zastąpić.Przez bieganie nie schudłam-zła odżywianie jestem tego jak najbardziej świadoma, ale ciało mimo nadwagi miałam o niebo lepsze. Raz że wysmuklałam, kondycja kosmiczna, mogła bym góry przenosić to jeszcze ja (typowe jabłko) miałam pupę, serio tak ja. Zawsze płaska , zawsze nijaka(pupa), zero kobiecości(pupa), dobrze że cyca posiadam. A tu bach pupcia sie robi jak marzenie. Moim problemem jest złe żywienie, wiec na tym chciała bym się skupić. Podstawa jest odpowiednia dieta powtarzam sobie to wielokrotnie,ale idzie jak po grudzie. Zdaje sobie doskonale sprawę jak bym w tej dziedzinie była grzeczniejsza, miała bym szanse na mega metamorfozę. Bierzemy sie do roboty.

  • bilmece

    bilmece

    9 listopada 2016, 19:27

    Pieknie :) Dzialaj dzialaj! Jedzenie to podstawa konieczna do metamorfozy. Buziolki!