Wczoraj wieczorem byłam bardzo głodna. Co chwila podchodziłam do lodówki, żeby coś z niej wyjąć. Na szczęście za każdym razem ją zamykałam i odchodziłam. I tu moje pytanie. Na ile macie silną wolę, aby oprzeć się pokusom?
Tak się zastanawiałam ostatnio, co sprawia, że staram się wytrzymać i się nie poddaję? Każdy ma inny sposób na to. Nie krytykuję tu sposobów motywacji tylko przedstawiam, co dla mnie nią jest a co nie.
1)
Widziałam u niektórych dziewczyn motywujące zdjęcia dziewczyn w rozmiarze mniejszym niż xs, z ekstra wysportowanym ciałem, idealną opalenizną, zero celullitu, zero zmarszczek, zero tłuszczu. Same mięśnie i skóra. Idealne wymiary, spory biust, cienka talia, fajna pupa. Mnie to w ogóle nie motywuje. Co więcej – załamuje. Dlaczego? Przecież to są wytwory photoshopa. Czy ktoś z Was widział tak idealne ciało? Ja nie. A widząc takie szczupłe laski myślę sobie, że ja nigdy nie będę tak wyglądała, więc po co się starać?
2)
Piękny wygląd na wakacje, czyli schudnę bardzo dużo w krótkim czasie i pokażę się w pięknym kostiumie kąpielowym. Albo na święta wskoczę w wymarzoną sukienkę. A potem co, niech dupa rośnie? I tak do następnego sezonu, żeby znów za rok wyglądać super? I co dalej? I co, jeśli w tym bikini nie będę wyglądała jak bogini? Jeszcze w żadnym pamiętniku nie widziałam, żeby ktoś doszedł do upragnionego celu a potem dalej kontynuował swoje zmagania. Tak chyba nie powinno być? Takie wakacje, czy święta to powinien być cel ale pośredni. Głównym celem powinien być zdrowy styl życia. Poza tym takie chudnięcie szybkie z drastycznymi dietami sprawi, że to, co straciliśmy bardzo szybko do nas wróci i to z nawiązką, Lepiej powoli przestawić się po prostu na lepsze życie.
3)
Jakiś czynnik zewnętrzny. Zemsta na koleżance czy byłym facecie. Czyli tak naprawdę chudnięcie dla kogoś. Ten czynnik ma miejsce u mnie. Chcę schudnąć żeby mojemu ex wyszły oczy, jak przyjedzie następnym razem po syna na wakacje. Właśnie zlepek sytuacji związanych z ex był zapłonem dla mojego odchudzania. Potrzebowałam go, żeby zacząć działać. Ja wiem, że to nie jest najlepszy motywator, bo gdy odchudzamy się dla kogoś często się poddajemy. Ale nie powiem, kopa do działania daje. Przy najmniej mi. Na początku pisałam o swoim głodzie wieczornym (mimo zjedzonej kolacji). I co? Pomyślałam sobie o ex i od razu odechciało mi się jeść. No może nie od razu, ale bardzo szybko.
4)
Najważniejszy motywator – MOJE ZDROWIE I KONDYCJA. Nie wiedzieć czemu, przy mojej wadze mam idealne wyniki badań przeróżnych. Pomijając te związane z alergią. Więc u mnie nigdy zdrowie nie było motywacją. Bardziej stał się nią mój wygląd, moje samopoczucie, moja kondycja. Specjalnie podkreślam słowo MOJE, bo nie ważne co pomyślą o mnie inni. Ważne jest to, co myślę o sobie ja. I myśl o odchudzaniu tliła sie we mnie już od dawna, bo widziałam, jak wyglądam. Źle się czułam w swoim ciele, ciężko mi było wchodzić na moje 4 piętro, bawić się z dzieckiem, a o schylaniu się już nie wspomnę. Potrzebowałam tylko jakiegoś bodźca. I w sumie z minuty na minutę wszystko w sobie zmieniłam. Determinacja wzrosła i tak naprawdę od 3 tygodni naprawdę się trzymam i staram się nie mieć wpadek. Czy to jest łatwe? Nie. Ale wiem, że robię to dla siebie.
A Wy jakie macie motywatory do działania?
Pozdrawiam
Gruba Emi
Qualcuna
24 lipca 2015, 17:551. ja niestety na codzien widze duzo dziewczyn w moim wieku z fajnymi cialami. takie jak modelki z gazet tez, ale glownie nastolatki. kobitki-mamy tez maja fajne zadbane szczuple ciala. sa i te grube zaniedbane, ale jakbym miala podzielic na dwie grupy: te szczuplejsze ode mnie i te grubsze, zdecydowanie wiecej jest szczuplejszych, no ale co sie dziwic, ja w koncu jestem otyla a nie normalna 2. tak, chce pieknie wygladac na wakacjach, ale jako ze te juz trwaja a 20kg w tydzien nie zrzuce moim celem sa przyszle wakacje 3. zemsta moze nie, ale chce pokazac innym jak sie zmienilam na plus, jak wypieknialam, by im szczeny opadly, zwlaszcza tym ktorzy krytykowali ma grubosc i dokuczali 4. ja tez poki co wyniki badan mam dobre, ale widze kobitki otyle ktore po 40ce zaczynaja miec problemy ze zdrowiem i to powazne, z wiekiem organizm sie niszczy, a ten otyly duzo bardziej niz wazacy w normie
megan292
24 lipca 2015, 16:51Emi, to w końcu robisz to żeby ex kopara opadła, czy dla swojego zdrowia? :) Lepiej jednak gdyby chodziło o to drugie, ex to przeszłość i nie warto się na nią oglądać. Tak czy siak - powodzenia!
Peppincha
24 lipca 2015, 12:10To jak wyglądam bardzo zmniejsza moją samoocenę przez co i źle się czuję psychicznie i czasem odbija się to na moim związku. A modelki xs mnie nie kręcą :P fajne M i L wysportowane z jędrnym ciałem - ok to jest moja motywacja!
Magii2015
24 lipca 2015, 11:46Ja jestem już zmęczona byciem grubą - dokładnie tak i to jest chyba główny motywator. Poza tym zdaję sobie sprawę, ze ścigam się z cukrzycą, która występuje w mojej rodzinie od kilku pokoleń. Oczywiście zaczynałam już kilka razu ale, mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej :-)
Julia1993
24 lipca 2015, 11:35''celem powinien być zdrowy styl życia'' dokładnie! Co z tego że na wakacje zrzucimy te kg, jak to wróci.. chodzi o to żeby w końcu było zdrowo... a nie w kółko chudnąć-grubnąć-chudnąć. Chcemy sobie rozwalić metabolizm czy żyć zdrowo? :)
Isfet
24 lipca 2015, 11:05Ja sobie za cel postawiłam że chcę wyglądać tak jak kiedyś (albo lepiej) + chcę zadbać o swoje ciało, aby po ciąży mieć mniejsze problemy z nadprogramowymi kilogramami (kobiety dbające o swoje ciało przed ciążą mają mniejsze problemy z powrotem do sylwetki z przed ciąży). Ponadto wiem jakie geny odziedziczyłam (cukrzyca, rak szyjki macicy, rak piersi, nadciśnienie) więc dbam o siebie jak najbardziej żeby uniknąć jak najwięcej ;) W Końcu przy odpowiednimy stylu życia zmniejszamy swoje szanse na wystąpienie chorób nawet dziedziczonych genetycznie. Tego się trzymam kurczowo i jest to dla mnie generalnie już plan na całe życie, a nie na 1 wakacje :P
emlu83
24 lipca 2015, 11:12Czyli robisz to dla siebie i super. Z takim nastawieniem na pewno się uda!!
Isfet
24 lipca 2015, 11:27Też tak myślę :) z resztą jak się robi dla siebie to chyba to jest najlepsza motywacja, przynajmniej wg mnie ;)