Natyrałam się w ciągu tego wyjazdu służbowego jak wół:( Prawie mi mózg fikołki wykręcał.
Efekt negatywny był taki, że nie było ani czasu, ani możliwości aby jeść choć trochę w ciągu dnia:(
Więc od śniadania w hotelu trzeba było przeciągnąć aż do późnej kolacji.
A że głód był niemiłosierny to jadłam .... i winko popijałam...
Od nowa czas zacząć.
na wagę nie wchodzę bo strach.
Misialke
27 września 2013, 16:15No to wracaj do walki : ) zgadzam się z obrazkiem! :D