Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
U teściów na garnuszku...


Jestem od zeszłego piątku u teściów na mini "urlopie"  Ciężko to nazwać normalnym urlopem, skoro jestem na urlopie wychowawczym, ale już sam fakt, że jestem poza domem i mam kogoś do pomocy nad Małą sprawia, że czuję się jak na wyjeździe wakacyjnym Oczywiście weekend mnie przerósł i się naobżerałam różnych rzeczy, których mi nie było wolno. I NIC MNIE NIE USPRAWIEDLIWIA - CZYSTE ŁAKOMSTWO!!! Podejrzewam wzrost wagi, ale nie mam tutaj swojej wagi, żeby to sprawdzić... Teściowa mówi, że już wystarczy tego odchudzania, bo "wyschnę na wiór" i że bardzo po mnie widać, że schudłam. Koleżanka, która tu mieszka, a z którą się nie widziałam już wiele tygodni też mi tak powiedziała Miód dla moich uszu
W niedzielę M. wrócił do domu, bo od poniedziałku do pracy i wraca do nas jutro. A ja od poniedziałku wzięłam się poważnie za siebie i dzisiaj środa, a ja nie podjadłam
NIC słodkiego!!! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak było. Uznałam, że do wyjazdu nad morze zostały 4 tygodnie, a ja stoję z tą samą wagą już 5 tydzień... a tu ten ostatni weekend dorzucił jeszcze swoje "4 grosze" do tej wagi...  Tak więc zamierzam te ostatnie tygodnie poświęcić się żywieniowo i zbyt dużych grzeszków nie popełniać, żeby jeszcze zrzucić jakieś 2-3 kilo(nie mam parcia na większy wynik - wolę pomalutku, a do przodu). Dobrze, że teściowa ma dużą kuchnię i możemy gotować 2 niezależne obiady - ja gotuję dla siebie, a ona dla siebie i teścia (choć wszystkie produkty kupuje ona). Wczoraj jednak skusiła się na mojego dietetycznego kebaba. Teść nie zaryzykował
No a wczoraj Lenka po raz pierwszy pojechała z nami (z teściową i ze mną) na rower. Wreszcie M. dostosował siodełko pod fotelik rowerowy dla Małej i zrobiłyśmy kilka kilometrów. Czułam niedosyt, bo zawsze robiłyśmy po ok. 20 - 40 km, ale tak na pierwszy raz z nią to się bałam dalej wypuszczać. I nie powiem - bo jechało mi się średnio. Duże obciążenie na tył, a przód leciutki... Myślę, że to kwestia przyzwyczajenia i następnym razem będzie lepiej.
Odezwę się znowu w przyszłym tygodniu, kiedy się zważę (w okolicach piątku) i będę wiedzieć, czy waga poszła w dół, czy nie.
Buziaki dla Was Kochane!!
  • katrolin

    katrolin

    22 czerwca 2011, 14:09

    swietny pamietnik, nie moge oderwac wzroku. czytam wszystko bo tak wciaga i motywuje jednoczesnie bo o to tu przeciez chodzi. zazdroszcze ci ze ma ci kto pomoc z małą. ja musze codziennie gotowac 3 obiady. dla malej 10m-cznej corci, męża i siebie.a tak nie lubie stac w garach i gotowac. no ale trudno. jestem na wychowawczym i musze. tez od kilku dni nie mialam nic slodkiego w ustach. podkradlam malej wczoraj jednego biszkopta ale nie wiem czy to sie liczy :) staram sie tak jak ty. zobaczymy czy moja waga w koncu drgnie... bo cos ostatnio kiepsko w dol schodzi a wlasciwie to wcale.