Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Niepowodzenia zdarzają sie nawet najwiekszym
Twardzielom....


Niestety....
Dzień się zaczął dietkowo źle, od samego rana....
Pokusiłam się na kawałek eklera z kremem i pół naleśnika...
MEA CULPA, chciałoby się rzec.

Wprawdzie zrezygnowałam z planowanego zdrowego II sniadania i z podwieczorku, ale co z tego??? Bez nielegalnych przekąsek i tak mi wyszło dziś ok 1100 kalorii,
a z grzechami na koncie to pewnie z 1400.
Oki, nie przytyje od tego i nie umrę,
ale dzień wypada z odchudzania,
po prostu ooo tak- jakby ktoś zdmuchnął , zmazał, wyrzucił...

Nauczka dla mnie?
Jak się zaczyna dzień źle, to się i źle kończy.
Nie ma się co oszukiwać.

TRUDNO...
Będę wieczorem robić brzuszki.

Co do wagi, to sobie chyba leci ze mną w kulki, małpa jedna,
pokazywała mi dziś takie spectrum kilogramów, że ho ho,
od 64.8 do 65.5. W tej samej rundzie ważenia!
Więc ja mam to gdzieś...

Nie chudnę i koniec..
Poza spadkiem - 0.3 po sesji z piciem zielonej, kompletnie NIC.

Załamka....

  • gejsha

    gejsha

    16 sierpnia 2010, 20:10

    Każdemu się zdarza :*