W czwartek pomimo okropnych zakwasów poszłam drugi raz na Cross fit. Śmiałam się, bo wszystkie dziewczyny ćwiczyły jak pokraki. Czyli zakwasy nie tylko mnie dopadły.
Wczoraj jeszcze rozruszałam moje mięśnie na siłowni i muszę wam powiedzieć, że dzisiaj znowu się zważyłam i zobaczyłam mniej niż wczoraj, równe 62 kg. To poprawiło mi humorek.
Boję się weekendu, bo mój mąż myśli o pieczeniu jabłecznika na ciepła, a ja to ciasto uwielbiam i nie wiem czy się nie skuszę.
Maxwella
8 września 2012, 07:52Zastoje wagi sa wliczone w diete, tak czy inaczej gratuluje pieknej sylwetki i sukcesow wagowych w odchudzaniu, powodzenia! A kawalek szarlotki bym zjadla ;)