Czułam, że coś się stanie. Od wczoraj miałam taki podły nastrój, że nawet w nocy nie mogłam spać. Wszystko się psuje od samego rana. najpierw w pracy. Poszłam zobaczyć, czy mój remont skończony, a tam się okazało, że zniszczono mi dużo rzeczy w tym moich osobistych pamiątek. Potem niedokończone malowanie w domu i nawet nie widać końca, a ja w poniedziałek wracam do pracy. A na koniec mój teść miał wypadek i czeka go bardzo długi pobyt w szpitalu. I tak właśnie wyglądał mój ostatni dzień ferii.
KropelkaRosy
28 lutego 2014, 20:17Przykro mi, że takie trudne miałaś ostatnio dni. Trzymaj się dzielnie ! Fakt, moja biedronka z paska wyleciała za łączkę. Ale przyznaję, że trudno mi jest utrzymać tą wagę i muszę się mocno pilnować. Ale nic samo nie przychodzi, niestety.... Pozdrawiam