Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Raport z sobotnich przemyśleń...



Jestem już zapisana na poniedziałek do lekarza (akurat ktoś odwołał wizytę), zobaczymy co powie. Jestem zdeterminowana, żeby się dowiedzieć, czy coś jest ze mną nie tak, raz na zawsze, nie dam się zbyć do puki nie będę mieć pewności. Trochę myślałam o różnych sprawach. Kiedyś, jak tak strasznie zaczęłam tyć, bez jakiejś większej zmiany diety, miałam nadzieje, że może jestem na coś chora, że lekarze to znajdą i mnie wyleczą. Potem pogodziłam się z losem, bo w badaniach nigdy nic nie wychodziło. Teraz po tych wszystkich latach znowu mam wątpliwości. To niemądre, ale chciałabym, żeby coś wyszło... chciałabym, żeby istniał jakiś powód, jakaś przyczyna. Żebym mogła powiedzieć, że to nie jest tylko i wyłącznie moja wina, że mając 25 lat warzyłam 150 kg.

Ps Dziś na wadzę było 113 kg, no ale wczoraj zjadłam odrobinę więcej (oczywiście bez szaleństw)... z resztą ten piątkowy spadek, taki dość nierealny był...To i tak jest minus 1kg w tym tygodniu.