Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
konsekwencja... 58.8 kg


jest to coś takiego niesamowicie trudnego...
mija dzień za dniem waga lekko idzie w górę, mówię do siebie w ciszy weź się w za siebie, co w konsekwencji prowadzi do zjedzenia jakiegoś batonika tudzież innej małej (lub większej) słodyczy... naprawdę potrzebuję tego spadku wagi- jest to taka wewnętrzna potrzeba... chociaż ze trzy kilogramy...
wczoraj było 100 brzuszków, dzisiaj również, na dodatek było 30 minut jazdy rowerem... zobaczymy jak się dalej sprawy potoczą... 

pozdrawiam serdecznie wszystkie mniej lub bardziej zawzięte Vitalijki :))