Po dłuższym tygodniowym nie byciu, postanowiłam coś napisać. Od pewnego czasu jestem jaka jestem jak w opisie. Zmienna jak pogoda. Jednego dnia wstaję i myślę: teraz dieta nie na 100% tylko 200%. Tak było Przez pierwsze trzy dni a pozostałe to tragedia. Od pewnego momentu swojego "życia" nie poznaję samej siebie. Najgorzej,że nie umiem skupić się na odchudzaniu. Raz kupuje dietetyczne produkty, wyrzucam słodycze i tak dalej a potem już same sobie dopiszcie.
Wiem marudzę, ale nie mam wsparcia w rodzinie ani W Skarbie. Każdy mi mówi, że już przesadzam itd. Tak więc piszę tu, ale mam zamiar od jutra wrócić do diety.
Muszę gdyż moja waga to 47,6 kg i nie pamiętam kiedy tyle ważyłam.
Płakać mi się chcę...nie wiem kiedy..
CaramelVanillaa
9 lutego 2014, 18:34Kochana, wiem co czujesz bo jeszcze niedawno miałam bardzo podobnie. Kiedy patrzyłam na siebie i swoją wagę też chciało mi się płakać i miałam ochote najeść się jeszcze więcej bo i tak jestem gruba - stereotypowe myślenie. Teraz po utracie kilku kg trochę bardziej siebie akceptuje, chociaż i tak daleko mi do tego co chciałabym osiągnąć. Najważniejsze to się nie poddawać na początku drogi tylko być wytrwałym, nie zawsze jest łatwo i porażki są wpisane w dążenie do celu ale w końcu ten cel osiągniemy. Przez ostatni tydzień trzymałam się ładnie diety, cisnęłam na siłowni jak nie wiem co a dzisiaj co? Tak tak, słodycze. Limit przekroczyłam co najmniej dwukrotnie. Jestem zła na siebie okropnie bo marnuję te wypracowane efekty ale czasu już nie cofnę. Teraz mam nauczkę żeby więcej tak nie robić. Jutro jest nowy dzień, walczymy do końca i się nie poddajemy. O nie, na pewno się nie poddajemy! :D Trzymaj się kochana, wierzę że Ci się uda :)