Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1058
Komentarzy: 8
Założony: 13 marca 2013
Ostatni wpis: 30 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
filipomanka

kobieta, 39 lat, Poznań

162 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2015 , Skomentuj

nie przekraczajmy granic... siedzi to w głowie wielu osób.... ale dlaczego nie? bo co? bo nakładli nam do głów, że tradycja, że nikt inny w rodzinie, bo jak tak można? a można... można bełkotać bez sensu więc już mówię, sory, piszę, o co kaman. 

O to, że takie życie to nie życie. Nie chcę już się wstydzić tego, że jestem bardziej inteligenta, oczytana, błyskotliwa od osób najbliższych mojemu M... Kilka lat po ślubie, a nadal nie czuję, żeby mnie choć przez chwilę szanowali... Nie, nie podziwiali, bo umiem i chcę umieć więcej, ale właśnie SZANOWALI. Bo to dla mnie ważne...

Spoko.. to przeżyję... 

Ale nudy w życiu nie mogę tolerować... Nie chcę imprez, adrenaliny... Chcę po prostu rozwoju.. 

Wyobraź sobie, decydujesz się, że chcesz się rozwijać, iść na jakieś kursy czy studia, ale... ale to kosztuje... dużo, bardzo dużo... Właściwie spasowałeś.. Jednak poznajesz kogoś, kto motywuje Cię jak nikt inny dotąd... Daje Ci takiego kopa, że chcesz zrobić wszystko, żeby tylko Ci się udało. Bo możesz mieć dzieci, męża, żonę, rodzinę, ale najważniejsza/y w życiu jesteś TY!!!!!

I nagle okazuje się, że praktycznie z nieba spada Ci większość potrzebnej kwoty, ale mówisz najpierw, że przeznaczasz ją na inny cel - który wydaje Ci się wcześniej ważny, potem też jest ważny, ale pojawia się nowy priorytet...

I boisz się, boisz się jak nie wiem co, jak jasna cholera, boisz się przeznaczyć te pieniądze na ten najwłaściwszy cel, choć to Twoje pieniądze. ... 

Mów do siebie, przekonuj się, że to właściwe.. Ale pamiętaj, że zawsze znajdą się tacy, którzy będą mówić, że robisz źle. 

Masz prawo do własnego marzenia. Pamiętaj, że marzenia się same nie spełnią, to właśnie TY je możesz spełnić.!!!

26 czerwca 2015 , Komentarze (4)

spotykam się z coachem... cudownie mnie wkurza i miesza mi w głowie... przeszywa wzrokiem na wylot, zadaje proste, ale intrygujące pytania...

między pierwszym a drugim spotkaniem poszły sobie ode mnie dwa kilo...

ale nie o tym chciałam pisać... 

namieszało mi się w głowie - jaki mam mieć cel zawodowy - co ja mam zrobić ze sobą - gdzie chcę tak na prawdę pracować - w co włożyć pracę, żeby się nie zmarnować????

chcę się rozwijać, a w domu podcinają mi tylko skrzydła, ciągle mnie nie chcą puścić... mam być tylko ich marionetką, spełniać ich marzenia, życzenia. poświęcić się mężowi, dziecku i nawet matce...

coraz częściej mam to gdzieś, nie chce mi się do domu wracać, bo czuję się tu coraz gorzej, tkwię w matni.... 

"najlepsze dla ciebie będzie to i to, po co chcesz iść dalej w swoim kierunku, przecież po tym pracy nie dostaniesz" ... czyżby chcieli mi powiedzieć NIE MOŻESZ BYĆ SOBĄ?

a ja będę!!! 

wracałam z sesji od coacha, miałam czas żeby zdążyć na najbliższy pociąg i nagle zobaczyłam fontannę... zwolniłam, skręciłam, zaczęłam oddychać... a byłam tak przez niego zmęczona, wyczerpana, że poczułam, że tego mi brakowało... wymieszał, wkurzył, zauroczył, zafascynował, a przede wszystkim popchnął dalej, dał porządnego kopa i zmotywował...

mogę poprzeklinać? 

mam w dupie, że nie szanujący mnie mąż będzie kręcić nosem, bo chcę pracować w taki sposób, że mnie w domu więcej nie będzie.

mam w dupie, że ta, która nie chce odciąć pępowiny, będzie kręcić nosem, bo nie dostanę w swoim zawodzie pracy, a dalej idę w tą stronę!

mam w dupie, że będzie im źle bo chcę w końcu zadbać o to, żeby mi też było dobrze.

I posłuchajcie mnie Wy, którzy to czytacie  - walczcie o siebie, miejcie odwagę oderwać się od bezsensu swojego życia. postawcie sobie właściwy cel i dążcie do niego pamiętając, że ma prawo on się zmienić,że być może za rok już osiągnięcie jeden cel - postawcie sobie wtedy kolejny i kolejny. BĄDŹCIE PO PROSTU SOBĄ...

JA BĘDĘ!!!

9 marca 2015 , Skomentuj

No i stało się... Dostałam pracę :) pewnie przez kilka pierwszych dni nie będą mogła z nerwów nic jeść i waga spadnie... ale potem... pracować w restauracji, reklamować wyroby cukiernicze i nie spróbować... oj będzie ciężko... 

ale jak to mówią, co cię nie zabije to cię wzmocni...

ćwiczymy silną wolę :)

8 marca 2015 , Komentarze (2)

No więc chodzę dziś wkurzona, ale co tam... szkoda, że mężczyźni czują się spełnieni w momencie podarowania nam "bukietu" kwiatów z Biedronki czy Lidla... hmmm... wątpliwa przyjemność... o czekoladę też nie chodzi żeby nie było... no nic...

Życzę wszystkim vitalijkom udanego Dnia Kobiet:)(kwiatek):*<3

4 marca 2015 , Skomentuj

nie lubię się denerwować.... bo jem... czekoladę... Kocham czekoladę!!!! o zgubo :( 

ale pobiegałam... z dwiema osobami.... i wydaje mi się, że lepiej by było gdybym biegała sama... bo oni są szybsi... jedna od drugiego.... a ja bym pobiegła wolniej chyba nawet całą trasę... ech... pobiegnę jutro... ale zanim pobiegnę dla samego pobiegnięcia to pobiegam po firmach z CV...wiecie co? znowu stwierdzam, że nienawidzę siebie.............. i tego mojego pieprzonego życia.......... jest pieprzone tylko dzięki mojej bezsensownej bezradności....

dobra, późno jest i zaczynam pisać prawdę.......

19 lutego 2015 , Komentarze (1)

Pamiętam jak dwa lata temu, po zrzuceniu zbędnego 10-kilogramowego balastu, byliśmy u znajomych na grillu... Początek pięknej wiosny... A kolega z podziwem do mnie, że chyba schudłam?

Jak przyjemnie mi było, gdy mogłam mu z dumą odpowiedzieć, że jestem lżejsza o te 10 kilo..


Zrzucanie wtedy zajęło mi kilka miesięcy... Ale nie zapomnę też, gdy w tym czasie spotkałam pewną panią, właścicielkę fitnessclubu, która lepiej ode mnie wcale nie wyglądała, a która po moim pochwaleniu się, że przez ostatnie pół roku spadło mi 10, ona odpowiedziała, że tyle zrzuciła w miesiąc.... yyyyyyyyyyyy .... ponoć na diecie rozpisanej przez dietetyka.... yyyyyyyyyyyyy

Pomyślałam tylko, że raczej zbyt dobrego przykładu swoim klientkom nie daje... No cóż, lepiej wyglądać czy być zdrowym?


W każdym razie, CHCĘ ZNÓW POWIEDZIEĆ, ŻE ZRZUCIŁAM 10 KILO!!!

Coraz bliżej celu.... :)(gwiazdy)

18 lutego 2015 , Komentarze (1)

a ja nadal z katarem... nienawidzę... szkoda, że jeszcze nikt nie wynalazł leku na to cholerstwo... jak to mówią nieleczony katar trwa aż 7 dni, a leczony tylko tydzień?

a dzisiejsza nocka to jedna z najgorszych w ostatnich tygodniach... młody (4lata) uskarżał się na potworny ból głowy i ucha.. choć ucho to raczej go denerwowało niż bolało,bo się zatkało... jest po infekcji... w nocy dostał syrop, jakoś zasnął, ale rano od nowa... z gorączką... dałam mu czopek i się poprawiło... teraz dokazuje :)

ale jak to jest, że tak małe dzieci tak mocno może głowa boleć?

no i nic dalej u mnie tylko lekka dieta bez treningów i jakoś moje mniej kilo do 30-tki czarno widzę............

16 lutego 2015 , Skomentuj

no i buch... katar... przynajmniej apetytu nie mam.. ale za to nie mogę potrenować...

15 lutego 2015 , Skomentuj

MAsakra... było dobrze, a potem początki depresji i 10 kilo wróciło... czyli zaczynam od początku... w kwietniu 30-tka... dobrze by było być do tego czasu dużo lżejszą....

13 marca 2013 , Skomentuj

zaczynam.... dzisiaj jest środa, 13 marca 2013... w sumie to zaczęłam wczoraj... bez słodkich i słonych przekąsek... 
wczoraj zjadłam:
- śniadanie: 2 kromki razowego chleba z szynką i serem typu włoskiego
- drugie śniedanie: kromka chleba z serem typu włoskiego
- obiad: ćwiartka kurczaka podsmażonego z odrobiną oleju, podotowanego w małej ilości wody + ziemniak, grzybki w occie
- podwieczorek: jabłko
- kolacja: dwie garście płatków fit błonnik + dwie łyżki owocowego jogurtu
Do tego w ciągu dnia wypiłam dwie kawy duże, szklankę zienonej herbaty, szklankę czerwonej herbaty, dwie albo trzy szkalnki wody.

dzisiaj:
- śniadanie: 2 kromki razowca z szynką + kubek czerwonej herbaty
- duża kawa