Trochę odstąpiłam od diety, bo wyjechałam na mini urlop do swojej dziewczyny, a jej mama jest jak typowa babcia. Zjesz mega talerz jedzenia, a ona dokłada dalej i dalej i ciągle pyta czy chcesz więcej. Jeśli mówisz, że nie, to i tak da ci coś do zjedzenia i nie ma 'nie'. Mimo to, wróciłam do domu, znów postanowienie, ćwiczenia wrą, ale.. Jest jeden podstawowy czynnik, który zalągł mi się w głowie. Otóż czy dalej ciągnąć dietę, czy jednak powstrzymać się odrobinę. Wyprowadzam się pod koniec sierpnia z rodzinnego domu i wiem, że skończą się mamusiowe obiadki, darmowe jedzenie. Będę musiała znaleźć pracę i sama zarobić na swoje utrzymanie. I wiem, że na milion procent nie będę jeść tak dużo jak dotychczas. Więc dieta jaką tam na pewno odbędę, będzie zdecydowanie skuteczna. Szczególnie, że już zdarzało mi się wyjeżdżać do Wrocławia na dwa tygodnie i wracałam z niższą wagą. Ćwiczeń oczywiście nie odpuszczę, ograniczę niektóre rzeczy, aczkolwiek poważną dietę zacznę dopiero chyba od września. Muszę się nacieszyć dobrymi, ciepłymi obiadami w domu i tym, że mam tutaj pełną lodówkę. :D