Drugi stycznia, drugi dzień treningu i męki bezsłodyczowej.
Ale daję radę. Na spokojnie odmawiam wszystkich przepysznych, kuszących mnie przekąsek.
Widzę, jak strasznie się zaniedbałam, po dzisiejszym treningu aż ciągnęło mnie na wymioty z przemęczenia.
Jutro do pracy na 4, więc muszę wstać o 3 w nocy... Ciężko mi będzie z ustanowieniem sobie czasu na jedzenie. Niby w nocy nie powinno się nic jeść, ale przed 10 godzinami, jakie czekają mnie w pracy, lepiej warto zjeść coś pożywnego.
106days
2 stycznia 2017, 23:44Ahh te poranne/nocne wstawanie! Powodzenia ;-) ale tak- zdecydowanie powinnas coś zjeść jak wstaniesz ;)
FlowerCherry
8 stycznia 2017, 10:51Teraz już to wiem. ;)
Calaia
2 stycznia 2017, 15:30W takiej sytuacji zdecydowanie lepiej coś zjeść. Uniknięcie posiłku tylko rozstroi organizm. Albo jak masz taką możliwość przygotuj coś do jedzenie i przekąś w pracy? Dziś zaczyna się dla mnie 10 dni bez słodyczy. Łączę się w bólu. Dla mnie to będzie szczególnie trudne wieczorem, bo głupio przyzwyczaiłam organizm do deseru po obiedzie. :/
FlowerCherry
2 stycznia 2017, 20:13Oj, w domu mi nie pomagają, kupując milion pysznych jogurtów, czy deserów, więc łączę się w bólu z Tobą. Dzisiaj drugi dzień bez słodyczy, ale damy radę!