Witam.
Jestem po porannym ważeniu. Przytyłam, nieznacznie - ale jednak. Obecnie +0,4kg oraz + kilka centymetrów w obwodach.
Trochę szkoda, jednak przez pół miesiąca naprawdę ładnie działałam :( Liczyłam, że mimo wszystko waga chociaż minimalnie spadnie...
Muszę znów się bardziej pilnować, szczególnie z niezdrowymi przekąskami.
Naprawdę ogarnął mnie taki jakiś smutek... Dlaczego tak ciężko jest wytrwać w codziennej diecie, aktywności i celach? To już 3 miesiąc jak zaczęłam walkę, a mam niecałe -7kg (z czego najwięcej spadło mi w 2 miesiącu, reszta to porażka).
Wczoraj byłam na spacerze - to na plus.
Trzymałam również kalorykę.
Dziś nie wyjdę. Mąż choruje coraz bardziej, antybiotyk mu nie pomaga i ma pogorszenie. Po południu leci do lekarza, a ja zostanę z córką.
Trochę bolą mnie znów plecy, bo próbuję generalnie wysprzątać mieszkanie. Wkurzyłam się nagminnym zagraceniem pomieszczeń i od kilku dni szaleję. Myję okna, wywlekam wszystko z szafek i szuflad, przebieram i segreguję.
W przyszłym tygodniu będę miała gości i chciałam, żeby mieszkanie jakoś wyglądało.
Kobiety to jednak mistrzynie w znajdowaniu sobie roboty i przemęczaniu się.
Jedzenie z dziś:
Śniadanie: 1 kanapka, serek wiejski, sałata, szczypior, pomidorki, rzodkiewka, jogurt.
II śniadanie: 2 tosty, tofu wędzone, keczup, 2 jajka.
Obiad (w planie): żeberka z piekarnika, ziemniaki gotowane, surówka.
Kolacja (w planie): mleko, odżywka białkowa.
waskaryba
7 maja 2025, 13:37Nie smutaj sie .. wychodzimy z założenia ze to był break diet a teraz idziemy dalej. Ja tez folgowal specjalnie pewnue dalej krece sie kolo 117 trudno wazne ze czuje ze nabralam sil na dalsza walke o zdrowie. Dzialajmy.
Frezja_
8 maja 2025, 12:47No nie odpuszczę na pewno. Dobrze, że waga nie wzrosła jeszcze bardziej.