Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pobiegłem słabo, podobało mi się bardzo


Wczoraj pobiegłem pierwszą "piątkę". Do tej pory nie udało mi się trafić tego dystansu na żadnych zawodach. Kilka razy biegałem  "w okolicach" 6km, czy też niewymiarowe "trójki".  Od dłuższego czasu planowałem wybrać się III Bieg Sokoła  (10km).

 

Niestety w czerwcu mało trenowałem i bałem się, że bieg na pełnym dystansie 10 km to nieco za dużo dla mojej stopy. Z drugiej strony bardzo chciałem wybrać się na jakiś dłuższy trening. Kombinowałem, kombinowałem i wykombinowałem: Jadę do Sokołowa rowerem (28km), tam biegnę na 5 km i wracam rowerem. Dzięki temu będe miał:

- dłuższy trening

- stosunkowo krótki bieg

Jak wymyśliłem, tak też zrobiłem. Z samego rana wsiadłem na rower i pojechałem na zawody. Pagórki po których lekko mkneło się samochodem, dla rowerzysty nie były już takie lekkie. Zapisałem się na bieg. Tutaj spotkała mnie miła niespodzianka - bieg towarzyszący na 5 km okazał się biegiem darmowym. Dostałem pakiet startowy (pełny!!) i życzenia udanego startu. Odczekałem godzinę i pobiegłem. Wrażenie dziwne - z jednej strony biegłem szybciej niż podczas połówek, z drugiej strony nie miałem wrażenie "palenia płuc", jakie towarzyszyło mi podczas biegu "Polska Biega" (przedłużona "trójka"). Szybkość ograniczały nogi. Ale to coś, czego się spodziewałem po ponad godzinie jazdy rowerem. Czas osiągnąłem mocno przecietny: 26min20s, ale dzieki temu będzie można go poprawiać w przyszłości.  

 

Potem powrót do domu. Tym razem 28 kilometrów okazało się dużo dłuższe niż poprzednio. Dodatkowo moje zadowolenie z siebie zostało szybko schłodzone przez padajacy deszcz. Ale nic to - po tegorocznej Silesii byle deszczyk nie robi na mnie wrażenia. Jadąc zastanawiałem się nad tym, aby odwiedzić jeszcze basen. Jednak po dotarciu  do domu wyraźnie brakło mi już energii. Jeszcze bardziej podziwiam trenujących do triatlonu - każdy z elementów jest ok, ale połączenie pływania, roweru i biegu w jedną całość jest wyjątkowo ciężkie.

  • Szila1979

    Szila1979

    6 lipca 2011, 09:51

    dla mnie każdy kto jest w stanie przebiec 1000 metrów to bohater :) pozdrawiam