Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
20 km z kijkami


W Kolbuszowej odbyły się zawody Pucharu Polski w Nordic Walking. Trasa poprowadzona po terenie miejscowego skansenu była wyjątkowo malownicza.
Choć nie tak pokręcona jak na załączonym obrazku.
Z powodu ulewnego deszczu zrezygnowano z  obchodzenia pól i wchodzenia do zagród. Zamiast 4 okrążeń po 5 kilometrów, maszerowaliśmy 8 razy po 2,5km.



Kijki kupiłem tydzień wcześniej.W tym czasie nawet udało mi się wyjść na 2 treningi "dziabatingu". Średnie tempo treningowe 6km/h. Przewidywany czas marszu na 20km - 3h 20min.  Start. Skromnie ustawiłem się w końcówce. I słusznie. Większość zawodników pognała do przodu. Po kilometrze "podczepiłem się" pod Panią, która wygląda na doświadczoną wiekiem i licznymi startami w NW. I razem z Nią maszerowałem w ulewnym deszczu. Po 4 okrążeniach (10km) mieliśmy bardzo dobry czas 84 minut. Minęliśmy linię mety/startu i kilka chwil później nastąpił start na 5 i 10 km. Pusta do tej pory trasa zaroiła się od zawodników. Ciągle padał deszcz i niektóre miejsca na trasie robiły się coraz bardziej grząskie. Decyzja o rezygnacji z chodzenia po łąkach w pełni słuszna. Skoro na "drogach" zrobiło się takie błoto, to obchodząc łąki i pola grzęźlibyśmy w błocie po łydki.
Po następnych 2 okrążeniach znowu zrobiło się luźniej.  Startujący na 5 km skończyli swoją trasę. W tym momencie kałuże, wcześniej omijane, przechodziliśmy przez środek. Jeszcze dwa okrążenia i meta. Na mecie czeka na mnie rodzina i piękny medal.  Czas 2h 51 minut dużo lepszy od oczekiwań. Mam wrażenie, że na drugiej połówce mógłbym jeszcze trochę "przycisnąć", ale zdecydowałem się na wspólny marsz z Panią Michaliną, której chciałbym tu podziękować za wspólne prawie 3 godziny marszu.

Czas, w który udało mi się przejść trasę oznacza średnie tempo ok 7km/h. Mam tylko nadzieję, że faktycznie maszerowałem szybciej, a nie wynika to z błędnego pomiaru długości trasy.

W domu okazało się, że nowe spodenki w kontakcie z wodą zadziałały jak tarka. I po raz kolejny mam potężne obtarcia na udach. Podobnie jak 2 lata temu po Silesii. Bardzo mi się te chodzenie kojarzyło z tamtym biegiem. Nieustanny deszcz i niska temperatura. Na szczęście tym razem niska temperatura oznaczała nieco powyżej 10 stopni Celsjusza, a nie nieco powyżej zera.


  • donik

    donik

    2 czerwca 2013, 08:07

    Wow! 20km?! Ja ledwo przełażę 5... Ale mam nadzieję, że z czasem i mnie się uda! Pozdrawiam i gratuluję osiągnięć :)

  • isssia

    isssia

    2 czerwca 2013, 07:22

    Gratuluję!