Zamiast brzuszków poszłam dziś rano do Calypso na stretching. Powyginałam się trochę. Dużo figur wyjętych z jogi laska zapodawała, szkoda, że 3/4 nie byłam w stanie wykonać z powodu tłuszczu blokującego ruchy w różnych częściach ciała, hehe :-)
Nawet fajnie się poczułam po tej godzinie rozciągania, jakaś taka bardziej.....wiotka. Zachciało mi sie jeszcze coś zrobić skoro już tam byłam. Weszłam zatem znowu na steper i tym razem 45 minut właziłam na niewidzialny wieżowiec po niewidzialnych schodach. Spaliłam 840 kcal i wypociłam chyba litr wody bo kapało ze mnie jak z zepsutego kranu. Prawie się wyczołgałam z sali. Musze Wam powiedzieć, że jak weszłam do szatni to świat nagle stał się jaśniejszy a nieznośna ciężkość bytu ulotniła się niepostrzeżenie. To szczera prawda, że wysiłek wyzwala w człowieku endorfiny. Ledwo powłócząc nogami zeszłam piętro niżej na koktajl truskawkowo-bananowy do Grycana bo po dwóch godzinach aktywności zgłodniałam niemiłosiernie. Teraz siedzę przy kompie i czuję jak moje nogi wypełnia powoli acz skutecznie kwas mlekowy.
ewusha
7 lutego 2013, 13:51Koktajl truskawkowo - bananowy... ta... to bym wypiła, nie powiem nie...
agsiag
6 lutego 2013, 17:47Rozbawiłaś mnie Gocanno. Dzięki!
Ananiasz1968
6 lutego 2013, 15:27Pięknie Ania, pięknie! Nie da się niczym zastąpić uczucia po dobrze przepracowanym treningu. Mam nadzieję, że jutro dasz radę zleźć z wyrka :-) PS A u mnie spontan i jedziemy z dzieciakami na całe popołudnie do Laguny na basen. Tak mnie wszystko boli po wczorajszym skalpelu, że basenik i sauna na pewno dobrze mi zrobi.
galadriela56
6 lutego 2013, 14:54Aby teraz uniknac zakwasow powinnas troche pochodzic, spacerkiem, aby tylko sie miesnie rozgrzaly i wode usunely z tych miejsc.