Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Żonaty, szczęśliwy, piątka dzieci, wciąż pełen pasji i chęci do pracy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5158
Komentarzy: 99
Założony: 30 stycznia 2013
Ostatni wpis: 20 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ananiasz1968

mężczyzna, 56 lat, Goleniów

176 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2014 , Komentarze (4)

No i po okrągłym roku wróciłem. Tym razem wsparłem się zakupioną dietą na Vitalii. Miło zobaczyć, że niektórzy ze znajomych konsekwentnie trwają w odchudzaniu i zdrowym stylu życia :) Mi niestety  zabrakło wytrwałości, ale jak to mówią: "Do trzech razy sztuka". Pozdrawiam!

11 marca 2013 , Komentarze (6)

Na szczęście zima, która wróciła nie odpuszcza. Temperatura na minusie. Wybrałem się więc znowu na stadion pobiegać na nartach i spalić trochę kcal. Wchodze na stadion a tam SZOK! Jakiś zwolennik "topienia Marzanny" odśnieżył bieżnię. Na szczęście nie do żywego i jakoś dało się pobiegać. Nie było to to co wczoraj, ale 10 kółek + rozciąganie poszło. Czułem wyraźnie w kościach i mięśniach wczorajsza jazdę. Wrzucam kilka fotek:









Pozdrawiam!

11 marca 2013 , Komentarze (6)

Tytuł, jak nie trudno się domyślić, jest odpowiedzią na jeden z ostatnich wpisów Niecierpliwej1980.
Niedziela rano, po 12-sto godzinnym maratonie ze snu, budzę się i widzę za oknem wspaniały widok - piękna pokrywa śnieżna, która z godziny na godziny przybiera w centymetry. Czyż może być lepsza niespodzianka dla kogoś kto kocha narty biegowe - NIE MOŻE! Jak by tego było mało, to kilka minut po 10-tej nasza kochana Mistrzyni Justyna pobiegła pięknie, pokazując rywalkom plecy na 7.5 km klasykiem w czasie coś powyżej 24 minut. Zanim jednak o nartach to trochę o sobie. Ostatnio trochę chorowałem i byłem wyjątkowo zajęty, co przełożyło się na spory deficyt ruchu, więc waga mocno zwolniła. Mimo tego schudłem prawie kilogram i nie wiele mi brakuje do 5 kg w 40 dni. Wychodzi na to, że chudnę średnio 1 kg/ tydzień co należy uznać za dobry wynik. Najważniejsze jest, że powoli nabieram prawidłowe nawyki typu: małe posiłki, dużo wody czy też kolacja do 18:30. Mój syn, o którym pisałem wcześniej, też chudnie i również zmienia nawyki. Także - DOBRZE JEST!
Wracając do niedzieli. Po Kościele, obowiązkowym obiadku u teściowej i zakupach, przyszła  ta upragniona chwila, kiedy to majestatycznie, bez pospiechu zacząłem zakładać ciuchy biegowe i w tym buty do jazdy klasykiem. Nota-bene to jest jedyny styl, którym potrafię jeździć na biegówkach. Nawet gdybym chciał pojeździć inaczej to gdzie ja znajdę w Goleniowie wyratrakowane trasy do "jodły"?! Równo o 17:15 wpiąłem buty w narty i heja. Trasę, ze względu na dość późną porę, wybrałem niewybrednie oświetlony stadion. Pierwsze okrążenie pojechałem po świeżym śniegu i mimo sporej pokrywy śnieżnej, narty łapały lekko piach, co znacznie obniża przyjemność jazdy, dlatego w kolejnym okrążeniu pojechałem trasą udeptaną przez "kijkarzy", czy jak to się fachowo nazywa "Nordic-wolkingów". Jakosć jazdy poprawiła się o 100%. Każde okrążenie pokonywałem dość szybko, przystając na mecie na kilkanaście sekund, robiąc na śniegu kolejną kreskę przebytego okrążenia. Tym razem nie wziąłem ze sobą zegarka biegowego z funkcją LAP. Kreski na śniegu też dobre! W sumie zrobiłem 15 okrążeń (6km) w czasie 45 minut. Miałem siłę na więcej, ale niestety musiałem wracać. Wieczorem spotkałem się jeszcze z przyjaciółmi i był to jeden z najfajniejszych dni w ostatnim czasie. Na dodatek ZIMOWY!

27 lutego 2013 , Komentarze (4)

Choroba nie odpuszcza. Bóle mięśni i lekka gorączka już nie męczą. Na pożegnanie zostawiły katar. Mówią, że od tego nikt nie umarł, ale wkurza. Najgorzej jest w szkole, gdyż zatyka uszy. Ale co tam. Piękny dzień za oknem, najmłodsza córeczka dziś kończy pierwszy rok życia, wczoraj odebrałem samochód z naprawy, który chodzi jak pszczółka a ja tu narzekam!  Nawet waga ruszyła Najważniejsze, że przeczekałem i nie utyłem. W moim wypadku bez ruchu to nie takie oczywiste. Głodzić się, nie mam zamiaru!

Pozdrawiam!

Internetowe Dzienniki Biegowe

24 lutego 2013 , Komentarze (5)

Dlaczego po raz drugi a nie po raz pierwszy?. Bo mówi się, że Jezus, podczas swojej Drogi Krzyżowej upadł po raz drugi pod ciężarem krzyża. Siły  fizyczne odmówiły Mu posłuszeństwa. Powód pierwszego upadku był nieco inny. W oddali może widział już swoją matkę. Może nawet wyczuwał, że się zbliża.W tej sytuacji nogi same Mu się ugięły i upadł.
Dlaczego o tym piszę? Gdyż  tak się właśnie czuję. Siły fizyczne i psychiczne mnie opuściły. Przygniotły mnie różne sprawy i przypałętało się choróbsko. Właściwie nic takiego. Tylko zmywarka się zepsuła, mam zapłacić za wymianę silnika 5000 pln, wezwanie do szkoły w sprawie syna, w mojej szkole przypomniałem sobie co to ból głowy itp. Takie tam drobnostki życiowe Nie..nie oznacza to zaraz, że rzuciłem dietę i zrobiłem zamach na lodówkę! Nic z tych rzeczy! Aż taki głupi nie jestem. Jest po prostu trochę trudniej. Człowiek to człowiek a nie cyborg. Waga tylko stanęła. Zresztą, jak człowiek wchodzi po schodach z zakupami też czasami na moment zatrzyma się aby odsapnąć czyż nie tak? Tak więc stoję sobie na tym półpiętrze i czekam. Nabieram sił. Nie przypadkowo piszę o Drodze Krzyżowej. To pomaga - sprawdziłem

Pozdrawiam!

Internetowe Dzienniki Biegowe


20 lutego 2013 , Komentarze (3)

Piątki z przodu to raczej wolę nie doczekać, bo wtedy to bym już za pewne umarł na anoreksję  Nie wyobrażam sobie siebie w takiej wadze. Chyba bym został na starość skoczkiem narciarskim a nie belfrem
Dziś po raz pierwszy ujrzałem piątkę w środku, czyli 95.9 kg. Jednak wpisałem sobie wagę o 600 gr cięższą, gdyż nie uzupełniłem wystarczająco płynów po wczorajszym bieganiu. Świadczy o tym dzisiejsze pragnienie i suchość w ustach oraz kolor moczu, który powinien być co najwyżej słomkowy. Dlatego przez cały dzisiejszy dzień uzupełniam płyny, a tu nie wystarczy  tylko się napić. Trzeba to robić umiejętnie. Jeżeli załóżmy, wypijemy  l l wody mineralnej  zbyt szybko, nie nawodnimy się, to sama woda szybko przez nas "przeleci" i wyląduje w postaci moczu w pęcherzu. Żeby się dobrze nawodnić, należy pić powoli po 0.5 szklanki nie częściej niż co 0.5 h, a najlepiej co 1 h. Samo nawodnienie nie wystarczy, gdyż czytałem ostatnio wypowiedź jakiegoś urologa, że częste wizyty w toalecie to również znaczna strata soli mineralnych, których brak powoduje w nas napady zmęczenia. Oczywiście część z tych soli znajduje się w samej wodzie, ale nie wszystkie i dobrze jest zapewnić organizmowi równowagę. Myślę, że przy naszych bogatych w owoce i warzywach diecie, nie ma z tym większego problemu, jednak warto o tym pamiętać.
Przy okazji, pochwalę się, że razem ze mną odchudza się mój najmłodszy syn. Jest w wieku 8 lat, ma ok 15 kg nadwagę i nie ma takiej świadomości własnego ciała i wpływu swojego wyglądu na sferę psychologiczną a nawet psychiczną. Tym bardziej doceniam jego starania, bo w przeciwieństwie do mnie, nie zje niczego po kolacji i nie przepuści mi żebym go nie zabrał codziennie na stadion. Chudnie 2 x mniej, ale proporcjonalnie tyle samo, gdyż przecież waży połowę mniej. Zmuszony jestem na codzienne marszo-biegi i wysłuchiwanie wirtualnych opowieści rodem z Mine Craft. Z drugiej jednak strony są to przecież niezapomniane chwile sam na sam ojca z synem.
PS u mnie w Goleniowie od dwóch dni sypie śnieg. Nie wykluczone, że dziś buty biegowe zamienię na buty do nart biegowych.

Pozdrawiam!



Internetowe Dzienniki Biegowe

16 lutego 2013 , Komentarze (8)

Jest dobrze! Nie jest to co prawda taki wynik co Ewushia po miesiącu (8.7 kg) o czym napisała w "Miesięcznica", ale 2,6 kg w 16  dni to całkiem spory wynik! Zakładałem maksymalnie  1kg na tydzień. I praktycznie bez głodu. Analizując to wszystko, dochodzę do wniosku, że udało mi się osiągnąć ten wynik stosując kilka znanych Wam zasad:

1. Obfite śniadanie
Wychodzę z założenia, że aby dobrze funkcjonować w ciągu dnia, to należy zjeść dobre śniadanie, złożone przede wszystkim z węglowodanów,potrzebnych do prawidłowej pracy serca i mózgu (zwłaszcza w szkole) U mnie, zwykle zaraz po wstaniu, wypijam sok z wyciśniętej połówki grejfruta i pomarańczy. Owocami uzupełniam wypłukane minerały podczas ćwiczeń i biegania i dostarczam witaminy C, chroniącej przed infekcjami.  W sumie ok 200 ml soku i 150 kcal, a za jakieś 0,5 h śniadanie. Ostatnio upodobałem sobie owsiankę z 6 pełnych łyżek płatków, które zalewam 100 ml wody aż nasiąkną wodą, którą po wygotowaniu wody, zalewam 100 ,ml mleka. Jak to zgęstnieje wylewam na talerz i dodaję: miód, orzechy, rodzynki, żurawinę i banany. Takie danie nie dość, że smakuje wybornie, to jeszcze daje niezłego kopa na dobrych kilka godzin najbardziej aktywnej pracy zawodowej. W między-czasie jeżeli coś dojadam to najwyżej jabłko lub kilka łyków kefiru.  
2. Normalny obiad
Jak w tytule. Nie jakieś tam 2 x kiwi + kisiel tylko: zupa i całe drugie danie. Np. wczoraj: zupa jarzynowa i ryba z ziemniakami + surówką w karczmie u mnie w szkole. Jednak obiad jem na tyle aby się dobrze najeść. Jak coś zostało na talerzu to nie zjadam na siłę.
3. Posiłek co 3 godziny
Niezależnie jak i czy jestem głodny, jem regularnie co 3 h. Jeżeli nie odczuwam głodu jem  mniej np. 0,5 banana lub jabłko. Jak odczuwam głód trochę więcej. ilościowo jest to tak 0,5 kolacji.
4. Dużo wody
Od 1-1.5 l dziennie.
5. kolacja białkowa najpóźniej do godziny 19-stej

Czasami nawet wcześniej. Jednak godziny 19-stej nie przekraczam. Staram się aby kolacja składała się z zieleniny i białek. Nie zawsze mi to wyjdzie i bywa, że sięgam po chleb, jednak nie przesadzam z nim. Jest on raczej tylko dodatkiem. Na kolację dość często jadam np. serek wiejski z tuńczykiem i ogórkiem lub z gotowanymi jajkami, różne sałatki, kawałki szynki z pomidorem itp.
6. Słodyczy 5 %
Nie zrezygnowałem całkowicie z cukru i słodyczy. Kawę i herbatę słodzę po 1 łyżeczce. Wcześniej po 2. Nie rzucam się też na słodycze, ale jednym ciastkiem czy kostką czekolady nigdy nie pogardzę. To w zupełności wystarczy aby zaspokoić potrzebę słodkiego.
7. Ruch 2 h po kolacji.

Tu największym moim sprzymierzeńcem jest bieganie, przeplatane na przemian różnymi ćwiczeniami typu Ewa Chodakowska lub ćwiczenia z piłką lekarską i od czasu do czasu basen. Biegam i ćwiczę po kolacji, chcąc przez to przyspieszyć przemianę materii na noc, kiedy zwykle ona zwalnia.
8. Żadnych suplementów!
Nie uznaję! Uważam, że zwyczajnie szkoda kasy. L-karnityna kosztuje na prawdę sporo kasy. Te leki działają na jednej i tej samej zasadzie. Podnoszą temperaturę ciała i w ten sposób przyspieszają przemianę materii. Więc można się nimi wspomagać. Mi jednak nie są potrzebne.

Odkrycie miesiąca
Owsianka! Polecam!

Jak  widzicie, nic nowego pod słońcem. Udało mi się jednak wprowadzić to wszystko w  życie i działa. Póki co będę się tego trzymał. Tempo jest niezłe i optymistyczne. Z każdym zrzuconym gramem biega się swobodniej.

Cel
 Chciałbym w okolicach maja pojechać z moimi synami  np.do Cropa czy New Yorkera i w przymierzalni ubrać koszulkę o rozmiarze L, nie wyglądając w niej jak przysłowiowy  "Władca pierścieni"

Pozdrawiam Was, Dziękuję za wsparcie i Życzę Wytrwałości!

Internetowe Dzienniki Biegowe

13 lutego 2013 , Komentarze (4)

Jak dla mnie wystarczy. 2 x po 6 minut to zupełnie wystarczający trening aby wzmocnić brzuch, nogi i grzbiet a nawet ręce i barki. Słowem korpus, który jest bardzo ważny dla osoby, która biega. A właśnie bieganie jest moim największym sprzymierzeńcem w odchudzaniu. Chciałbym dojść do swobodnego biegu przez 1 h. Wtedy to się dopiero chudnie!
Swoją drogą to nawet takie 12 minut ćwiczeń daję nieźle w kość
Dziś z dietą nie było problemu. Środa Popielcowa (dla mnie ważny dzień) a z nią związany post jakościowy i ilościowy, wpasował się jak ulał. A raczej odwrotnie - to dieta przypasowała pod post. 3 posiłki w tym jeden do syta.
 Ćwiczenia zrobiłem wieczorem. Wczoraj pierwszy dzień w szkole (gimnazjum) po feriach. Przypomniałem sobie co to ból głowy. Na szczęście dziś LO. Oddając  językiem sportowym, to co się dzieje w tych szkołach, trzeba by było napisać: gimnazjum - trening, LO - regeneracja

Pozdrawiam!

Internetowe Dzienniki Biegowe

12 lutego 2013 , Komentarze (12)

Kurcze, jak tak dalej pójdzie, to długo tu z Wami nie pobędę Wiem...wiem, to tylko tak na początku. Przyjdą kryzysy na pewno. Ale póki co trzeba się cieszyć. Czuję się świetnie!
Dzisiaj na śniadanko owsianka. Pracuję w szkole i dla mnie ferie już się skończyły. Zobaczymy jak sobie poradzę z zasadami żywienia jak mi dzieciaki w gim. podniosą ciśnienie i mi cukier skoczy



Pozdrawiam Wszystkich!

Internetowe Dzienniki Biegowe


11 lutego 2013 , Komentarze (1)

Po co się głodzić? Ktoś powiedział, że: "aby chudnąć trzeba jeść" Waga zassała na dobre. Pomalutku, jednak regularnie. Gdzieś czytałem, że nie należy ignorować nawet najmniejszej  oznaki głodu. Trzeba nauczyć organizm, że nie musi magazynować zapasów, bo zawsze coś dostanie. Wystarczy się upomnieć. I tak się jakoś we dwoje dogadujemy - ja i mój towarzysz.  Ja mu jabłuszko, a on mi parę deko tłuszczyku. Taki handelek wymienny. Oczywiście od czasu do czasu przymuszam mojego towarzysza, czy to na bieżni czy też w pokoju ćwiczeń, ale i on nie pozostaje mi dłużny bo  potrafi się niespodziewanie zbuntować. Najważniejsze jednak, że jest zgoda między nami.

Internetowe Dzienniki Biegowe