Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Żonaty, szczęśliwy, piątka dzieci, wciąż pełen pasji i chęci do pracy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5196
Komentarzy: 99
Założony: 30 stycznia 2013
Ostatni wpis: 20 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ananiasz1968

mężczyzna, 56 lat, Goleniów

176 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2013 , Komentarze (6)

 Garmin Forerunner 310XT z GPS




Internetowe Dzienniki Biegowe

9 lutego 2013 , Komentarze (8)

Jak sobie podliczyłem, to okazuje się, że w tym tygodniu jadłem rybę przynajmniej 5 razy. A to dorsz z warzywami, tuńczyk w serku wiejskim, to znowu dziś dorsz atlantycki (czerniak) aż po śledzia w pomidorach. A dodam, że w lodówce mam śledzie w oleju. Tyle, że te raczej dla  gości, jak ktoś niespodziewanie wpadnie. Nie jestem specjalistą od ryb i zaskoczyło mnie dziś mięso dorsza atlantyckiego (czerniaka). Mięso przypomina kurczaka, aż zastanawiałem się czy to na pewno nie jakaś panga. Trochę słabo go przyrządziłem, więc gdyby ktoś mógł podsunąć jakiś przepis na rybkę, był bym wdzięczny?
Dziś waga w dół. Jedzonko pod kontrolą. Przestaję miewać skoki cukru i zamachy na żarcie. Z ćwiczeń miałem dziś sprzątanie  domu. Mój rewir wynosił jakieś 50 m2 więc się namachałem. Do tego gotowanie, zmywanie i walka z pleśnią w brodziku. Tak czy inaczej, wspólnymi siłami mieszkanie lśni
Wieczorem planuję iść do Kościoła. Nie czekam do Środy Popielcowej. Trzeba pójść za ciosem  i pozamiatać również w duszyczce. Opuściłem się w tym temacie przez ferie, opuściłem
Po Kościele na bieżnię i swoją normę 10 kółek trzeba zrobić. Od przyszłego tygodnia dokładam po 2 okrążenia na dzień. Chcę dojść do min 20 dziennie bez zatrzymywania. Na chwilę obecną kondycyjnie może i bym dał radę, jednak wysiadam mięśniowo. Tym bardziej, że ostatnio sporo ćwiczę w domu z "Ewką"
Pozdrawiam Wszystkich!

Internetowe Dzienniki Biegowe

8 lutego 2013 , Komentarze (3)

Sałatka Grecka





Pozdrawiam!

Internetowe Dzienniki Biegowe

8 lutego 2013 , Komentarze (2)

Wczoraj sprawy rzuciły mnie na Szczecin. Ok 14-stej (3 h po ostatnim posiłku) zgłodniałem. Byłem akurat w Centrum Handlowym Galaxy. Jadąc ruchomymi schodami spoglądałem na ludzi oblegających kawiarnie z pączkami. Za moment stanąłem przed całą gamą różnych barów, fast foodów i restauracji. Oprócz tych wymienionych w tytule były również: Takumi Sushi Bar, Subway, Salad Story, Pizza Hut i wiele innych. Najbardziej przypadł mi do gustu North Fish ze względu na to, że do wybranej rybki można było samemu dobierać dodatki. Oczywiście w przeciwieństwie do większości (zwolennicy frytek, sosów i ziemniaków) do wybranego dorsza w panierce na talerz wylądowały same warzywa. Ah...,co to był za smak! Dawno nie jadłem tak dobrej rybki. Tak więc u mnie Tłusty Czwartek wyglądał jak Wielki Piątek   Cieszy mnie to, że w dziedzinie żarcia to ja zaczynam rozdawać karty
Rano tradycyjnie pieczywko obłożone na bogato, a wieczorem serek wiejski z tuńczykiem w sosie własnym i czerwoną cebulką.
Z aktywności fizycznej wieczorem wpierw 25 marszo-biegów z synem, a jak już poszedł do domu, to 11 bardzo wolnych okrążeń na bieżni w tempie 7'30/1km w celu wypłukania zakwasów po ćwiczeniach skalpela. Kurcze, do dziś bolą mnie nogi. W sumie wyszło 6.4 km z czego truchtu było 5km. Waga od dwóch dni stoi.

Pozdrawiam Wszystkich!

Internetowe Dzienniki Biegowe

7 lutego 2013 , Komentarze (3)

Kto chodzi na basen, ten dobrze wie, jak woda potrafi "wyciągnąć" z człowieka i podkręcić apetyt na żarcie. Mnie tak wczoraj dopadło, po trzech godzinach szaleństwa w gryfińskiej Lagunie. Tak się zakwasiłem skalpelem "Ewki", że nie było innego wyjścia jak regeneracja na basenie. Decyzja była spontaniczna i pora popołudniowa, że nie zdążyliśmy zjeść kolacji. Przerwa między obiadem a wyjściem z basenu wyniosła aż 7h, więc ssanie żołądka było słuszne. Mieliśmy do wyboru: pizzeria i bar frytkowo-kebabowy gdzie podawali coś co przypominało sałatki z nazwy. Wzięliśmy to i to. Dzieciaki pizza a ja sałatkę "grecką". Co prawda z greckiej to ona miała tylko ser feta, a polana była sosem włoskim koperkowym, takim co się rozrabia na 3 łyżkach wody i oleju. Dla mnie dobra grecka to przede wszystkim sos jogurtowo-czosnkowy. Mniejsza o szczegóły. Najważniejsze, że odniosłem małe zwycięstwo i widać, że powoli zaczynam kontrolować to co jem.  I to jest moje wczorajsze małe zwycięstwo
Dziś w planach lekkie rozbieganie i rozbicie resztek kwasu mlekowego w mięśniach. Tej Ewki  to ja długo nie zapomnę Okazuje się, że nie jestem jeszcze gotowy mięśniowo na cały 40 minutowy skalpel. Chyba się przestawię na krótkie 6 minutowe, które Ewa wrzuca na swoim fanpagu http://www.youtube.com/watch?v=ikx76gZqEXc&feature=youtu.be&a Takie to się jeszcze da przeżyć, bo nie zdemolują człowieka na maksa.
A!, dodam że wczoraj zrobiłem tę kaszę gryczaną z pieczarkami. Tych drugich kupiłem aż 2 kg. Zwykle przy duszeniu strasznie się kurczą i jak za mało kupisz, to nie ma co na talerz włożyć. Chciałem je pięknie wyparować i wysmażyć, ale żona krzyczy: NIE! ZOSTAW WODY I ZABIELAJ! No i wyszedł sos. Nie tak to miało być. W moim wypadku efekt  po zjedzeniu kaszy jest taki, że 15 min po obiedzie ląduję w toalecie. Za 1 h poprawka. I za to lubię kaszę. Przeczyści jelitka jak się patrzy.
Pozdrawiam wszystkich!

Internetowe Dzienniki Biegowe

6 lutego 2013 , Komentarze (3)

Niby nie dużo a cieszy. Ważne, że waga ruszyła i jest regularność. Kolejny wieczór i w meczu: żarcie - ja 0-2! Może to jest właśnie klucz do sukcesu? Fakt, dałem sobie wczoraj mocno popalić mięśniom. Najpierw skalpel "Ewy Ch." a wieczorem 10 kółek na stadionie. Szczerze to skalpel zrobiłem pierwszy raz i jak z ledwością zlazłem po schodach , wieczorne bieganie było mocno zagrożone. Nie przypuszczałem, że kobieta tak mnie kiedyś wykończy. Jak ona takie rzeczy wyprawia na macie to aż strach pomyśleć co zrobi z facetem w łóżku?!
Moje ranne manu to:
Tradycyjnie zaraz po wstaniu: sok z połówki greifruta i pomarańcza
za jakieś 0.5 h kawa rozpuszczalna + 1 łyżeczka cukru + mleko i śniadanie, które składa się najczęściej z 2 sporych kromek chleba żytniego pełnoziarnistego, obłożonego na bogato: sałatą, szyneczką drobiową, pomidorkiem i np. ogórkiem. Wychodzę z założenia, że śniadanie  powinno być porządne. Człowiek szczególnie rano potrzebuje uzupełnić węgle do pracy mózgu i serca. Owoce z kolei uzupełnią minerały wyparowane z potem podczas ćwiczeń a przy okazji grejfrut sporą dawką witaminy C zabezpieczy przed niepotrzebnym choróbskiem. Między obiadem dojem za pewne jakimś jabłuszkiem a na obiad jeszcze nie wiem. Z racji przerwy w ferie gotuję dla całej rodzinki i trzeba się będzie wcześniej skonsultować. Mi chodzi od rana jakaś kasza gryczana z pieczarkami i dobrą surówką. Wątpię  jednak, że wiara w chacie zgodzi się na to. Co tam! I tak zrobię dla siebie! Na kolację też jeszcze nie wiem. Może jakiś serek wiejski z tuńczykiem, ogóreczkiem kiszonym i jajeczkiem. Na pewno jakieś białko.Tak wszyscy gadają, że wieczorem lepiej białko. Prawda to czy fałsz nie wiem?. Trudno jednak nie wierzyć dietetykom. Co do picia wody to wlewam ile się da, z ty że piję ją tak jak biegacze, czyli po 0,5 szklaneczki co 1h. Latam przez to do WC co najmniej jak bym miał prostatę, ale jak trzeba pić to trzeba
Z ćwiczeń zobaczymy jak się będę czuł. Na razie skalpel nie odczuwam jakoś szczególnie, więc może powtórzę. Tak a pro po to u mnie dostały bardziej nogi niż brzuch?!
Pozdrawiam Wszystkich! Chudniemy!



Internetowe Dzienniki Biegowe

5 lutego 2013 , Komentarze (4)

Wczorajszy wieczór w meczu: żarcie - ja 0-1! Skromna kolacja białkowa o 18:30 no i się udało. Nie powiem, łatwo nie było, w żołądku ssało, szczególnie tuż przed snem. Na wadze też widać efekty. Na wspomnianych rybkach nic nie złowiłem, za to straciłem mnóstwo energii, do tego stopnia, że nie miałem siły wieczorem pobiegać. Co prawda chciałem jeszcze wykrzesać siły na wieczorny skalpel z Ewą Chodakowską, ale przyszła znajoma i nie wypadało kręcić przy niej tyłkiem w majtkach
Moja córka (17 l) chyba też złapała bakcyla. Jak zobaczyła tatę na Vitalii to aż siadła z wrażenia . Po czym założyła konto, zrobiła wymiary i wygląda na to, że również zacznie zmagania. Tylko ja się zastanawiam po co?! Waga i rozmiary wręcz idealne, ale ponoć ten brzuszek o 1mm za duży Tak czy inaczej będę miał sojusznika w domu, a to spory argument  w super markecie w głosowaniu, co ląduje do koszyka.
Dziś oprócz diety dzień biegowy. Jak starczy siły to zdejmę tego zaległego "skalpa".
Udanego dnia życzę Wszystkim!


Internetowe Dzienniki Biegowe

4 lutego 2013 , Komentarze (2)

No właśnie - sukces czy porażka? Ja uważam, że zerowy bilans to mimo wszystko sukces.  Bądźmy szczerzy i nie oczekujmy cudów. Wpierw trzeba się ogarnąć, zapoznać z zasadami, poznać swój organizm i przygotować go do większego wysiłku, także fizycznego. Trzeba czasu aby zobaczyć największe "dziury" w naszej diecie i poukładać sobie wszystko: w głowie, w grafiku i portfelu.
Trudno było przeżyć niedzielę. Obiad u teściowej był, nad którym o dziwo zapanowałem. Na talerz włożyłem 2 malutkie kotleciki, mniej ziemniaków i sporo marchewki i surówki. Niestety nie oparłem się kawałkowi ciasta dlatego mimo planowanej pauzy trzeba było wyjść w teren i to przepalić. Nie było to jak zwykle bieganie a modne ostatnio "kijki" z lekkimi 200 m truchtami. Na ten aktywny spacerek zabrałem najmłodszego syna, który jako jedyny z dzieciaków ma sporą nadwagę. To tak zwane pokolenie komputerowe. Po marszu spora dawka rozciągania wg Sławka Marszałka zaprezentowane na bieganie.pl http://www.bieganie.pl/?show=1&cat=280&id=4796 Do południa 0,5 h dawka ćwiczeń na górę. Fajnie się ćwiczyło z interwałami z Garminem. Ćwiczyłem różne partie ciała po 25 s z przerwami po 15 s. Rano waga pokazała to samo co wczoraj i dobrze jest!

Dziś od rana spoko dieta wg planu. Z ruchu mam zaplanowane wieczorne bieganie i  wędkowanie po obiadku. Tak tak, to też fajny sposób na odchudzanie, gdyż 3-4 h w takie zimno to ogromne zapotrzebowanie energetyczne organizmu . Trzeba go przecież jakoś ogrzać, nie mówiąc już o dawce ruchu. Jak coś złowię to i na kolację nie trzeba będzie główkować
Pozdrawiam!

Internetowe Dzienniki Biegowe

3 lutego 2013 , Komentarze (5)

Malutkie postępy są!
Niestety, w kwestii jedzenia nie należę do ludzi z silną wolą,  więc wszelkie nadużycia w kuchni , nadrabiam na bieżni. Dodatkowym pozytywem biegania jest to, że przyspiesza ono przemianę materii na dobrych kilka godzin po. Negatywne jest to, że zwiększa się zapotrzebowanie na "węgle" i później trzeba mocno uważać. Szczególnie wtedy, jak się biega wieczorem.
Ciężko będzie dziś przetrwać dzień. Najgorzej będzie z niedzielnym obiadem u teściowej. Tam to prawdziwy festiwal kotletów i dodatków: drobiowe, wieprzowe a na koniec ciasto!!!. Trzeba będzie udać jakąś grypę, bo się nie wywinę.
Ćwiczenia na dziś to dać wytchnienie nogom, więc bez biegania tylko 0.5 h ćwiczeń na górę i brzuch. To pomoże w przyszłości zwiększyć dystanse biegowe. Wczoraj uruchomiłem swój stary zegarek biegowy Garmin Forerunner 60 HR, który ma wiele przydatnych funkcji dla osoby, która ćwiczy. Np. licznik interwałowy, który odlicza ustawiony przez nas czas ćwiczenia np. 20 s i odpoczynku 15 s., powiadamiając dźwiękowo. Podczas biegania nie trzeba liczyć okrążeń na bieżni, wystarczy wcisnąć LAP, a dla tych, którzy biegają w strefach tętna, bardzo dokładnie mierzy puls. Ktoś powie, że gadżety nie odchudzają. To prawda! Jednak wszystko to co daje motywację w odchudzaniu warto wypróbować.
Pozdrawiam Wszystkich!

 
 
Internetowe Dzienniki Biegowe