Hej Wam!
Dziś kilka słów o majówce.
Spędziłam ją głównie w gronie rodzinnym. Jakoś nie miałam specjalnie ochoty na siedzenie ze znajomymi i użalanie się nad nieszczęśliwym losem maturzysty :). A poza tym praktycznie wszystkie moje przyjaciółki mają facetów i czuję się trochę, jak piąte koło u wozu. Rozumiem, że się kochają itd., ale w ostatnim czasie te wszystkie pary są praktycznie "nierozłączne". Nie ukrywam, że tęsknię trochę za beztroskimi czasami wspólnych wygłupów i wyjść... No cóż pozostaje mi sobie kogoś znaleźć, ale nie wiem, jak. Teraz są matury itd., gorzej jak zaczną się wakacje i jakieś wspólne wypady. Pozostaje tylko nadzieja, że uda mi się gdzieś za granice wyjechać do pracy.
W piątek mieliśmy gości. Właściwie to miało być Garden Party ale ze względu na pogodę musieliśmy zostać w domu :/.
Wczoraj był wspomniany wyjazd do Książa. Fajnie było. Stwierdziłam, że nawet nieźle wychodzę na zdjęciach, tylko morda mi się roztyła. Do kitu. Muszę jakoś odchudzić swoją facjatę, bo żal patrzeć :D.
Dzisiaj siostra już sobie pojechała. Kurde, jakoś mi jej brakuje od kiedy pracuje i wyszła za mąż. Chciałabym się z nią czasem tak spontanicznie spotkać, ale ponieważ jest lekarzem to coś takiego jest praktycznie niemożliwe. Pracuje czasem w dziwnych porach, w końcu ludzie chorują cały czas :/.
Teoretycznie powinnam sobie poprzypominać lektury, ale mi się nie chce. Trudno, jakoś dam radę :).
Jeśli chodzi o jedzenie w ostatnich dniach to tak średnio. Starałam się mało jeść (z wyjątkiem dzisiejszego dnia ;p), więc myślę, że wyjdę "na zero". Szkoda, że piwo też jest takie kaloryczne :(. Ale teraz mam inną strategię, w tygodniu jem stosunkowo niedużo, żeby "oszczędzić" trochę kalorii na weekend. Ja po prostu muszę jeden dzień w tygodniu mieć na "grzeszki", w inne spokojnie daję radę na niedużych ilościach zdrowego jedzenia. Na razie się tego trzymam.
Czuję, że znów mnie jakaś depresja łapie. Właściwie to już od roku źle się psychicznie czuję. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale ogólnie rzecz biorąc dobrze nie jest. Nie chcę iść do żadnego psychologa. Brat mojego taty jest psychologiem i świetnie wiem, jak wygląda takie "badanie" i ewentualne sesje. Raczej mi to nie pomoże. Nie potrafiłabym nawet poważnie do tego podejść. I do tego nie mam ochoty na wyrzucanie kolejnej kasy. Musze sobie z tym jakoś poradzić. Może to ze zmęczenia i jakiegoś podświadomego stresu? Sama już nie wiem...
Jutro może już przyjdzie stepper. Chociaż znając funkcjonowanie poczty, to jednak mało prawdopodobne. Dziś wieczorem chyba wyjdę na rower, pogoda się ładna zrobiła.
Chaos! Chaos w mojej głowie i tym wpisie ;p
Trzymajcie się :)
Dziś kilka słów o majówce.
Spędziłam ją głównie w gronie rodzinnym. Jakoś nie miałam specjalnie ochoty na siedzenie ze znajomymi i użalanie się nad nieszczęśliwym losem maturzysty :). A poza tym praktycznie wszystkie moje przyjaciółki mają facetów i czuję się trochę, jak piąte koło u wozu. Rozumiem, że się kochają itd., ale w ostatnim czasie te wszystkie pary są praktycznie "nierozłączne". Nie ukrywam, że tęsknię trochę za beztroskimi czasami wspólnych wygłupów i wyjść... No cóż pozostaje mi sobie kogoś znaleźć, ale nie wiem, jak. Teraz są matury itd., gorzej jak zaczną się wakacje i jakieś wspólne wypady. Pozostaje tylko nadzieja, że uda mi się gdzieś za granice wyjechać do pracy.
W piątek mieliśmy gości. Właściwie to miało być Garden Party ale ze względu na pogodę musieliśmy zostać w domu :/.
Wczoraj był wspomniany wyjazd do Książa. Fajnie było. Stwierdziłam, że nawet nieźle wychodzę na zdjęciach, tylko morda mi się roztyła. Do kitu. Muszę jakoś odchudzić swoją facjatę, bo żal patrzeć :D.
Dzisiaj siostra już sobie pojechała. Kurde, jakoś mi jej brakuje od kiedy pracuje i wyszła za mąż. Chciałabym się z nią czasem tak spontanicznie spotkać, ale ponieważ jest lekarzem to coś takiego jest praktycznie niemożliwe. Pracuje czasem w dziwnych porach, w końcu ludzie chorują cały czas :/.
Teoretycznie powinnam sobie poprzypominać lektury, ale mi się nie chce. Trudno, jakoś dam radę :).
Jeśli chodzi o jedzenie w ostatnich dniach to tak średnio. Starałam się mało jeść (z wyjątkiem dzisiejszego dnia ;p), więc myślę, że wyjdę "na zero". Szkoda, że piwo też jest takie kaloryczne :(. Ale teraz mam inną strategię, w tygodniu jem stosunkowo niedużo, żeby "oszczędzić" trochę kalorii na weekend. Ja po prostu muszę jeden dzień w tygodniu mieć na "grzeszki", w inne spokojnie daję radę na niedużych ilościach zdrowego jedzenia. Na razie się tego trzymam.
Czuję, że znów mnie jakaś depresja łapie. Właściwie to już od roku źle się psychicznie czuję. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale ogólnie rzecz biorąc dobrze nie jest. Nie chcę iść do żadnego psychologa. Brat mojego taty jest psychologiem i świetnie wiem, jak wygląda takie "badanie" i ewentualne sesje. Raczej mi to nie pomoże. Nie potrafiłabym nawet poważnie do tego podejść. I do tego nie mam ochoty na wyrzucanie kolejnej kasy. Musze sobie z tym jakoś poradzić. Może to ze zmęczenia i jakiegoś podświadomego stresu? Sama już nie wiem...
Jutro może już przyjdzie stepper. Chociaż znając funkcjonowanie poczty, to jednak mało prawdopodobne. Dziś wieczorem chyba wyjdę na rower, pogoda się ładna zrobiła.
Chaos! Chaos w mojej głowie i tym wpisie ;p
Trzymajcie się :)
ruda.maruda
9 maja 2013, 15:51powiem jak większość osób po maturze: matura to bzdura i nie należy się ją przejmować! Jestem pewna, że zdasz wszystko dobrze! Nie daj się depresji, tym bardziej, że coraz więcej słońca na dworze i aż chce się żyć! ;-) No i koniecznie pochwal się jak już przyjdzie stepper :-)
olga.olga
8 maja 2013, 21:43No tak to jest, każdy powoli idzie w swoją stronę.. nie ma tego co kiedyś.. niestety. Boże, jak sobie przypomnę jak my kiedyś szaleliśmy :p a teraz? ze starej paczki zostały 4 osoby, 2 pary :p (w tym ja i mój facet), szok.
ZonaBatmana
6 maja 2013, 21:31Doskonale Cię rozumiem, też otoczyło mnie grono samych par...łączę się z Tb w bólu...Co do matur jestem pewna że sobie poradzisz...ale tak czy siak bd 3mać mocno kciuki ;)
ZonaBatmana
6 maja 2013, 21:31Doskonale Cię rozumiem, też otoczyło mnie grono samych par...łączę się z Tb w bólu...Co do matur jestem pewna że sobie poradzisz...ale tak czy siak bd 3mać mocno kciuki ;)
ZonaBatmana
6 maja 2013, 21:31Doskonale Cię rozumiem, też otoczyło mnie grono samych par...łączę się z Tb w bólu...Co do matur jestem pewna że sobie poradzisz...ale tak czy siak bd 3mać mocno kciuki ;)
ZonaBatmana
6 maja 2013, 21:31Doskonale Cię rozumiem, też otoczyło mnie grono samych par...łączę się z Tb w bólu...Co do matur jestem pewna że sobie poradzisz...ale tak czy siak bd 3mać mocno kciuki ;)
Tanuki87
6 maja 2013, 12:44Znam to uczucie "piątego koła u wozu". Jednak nie ma co się przejmować, miłość zaskakuje w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie ;) Na maturach na pewno sobie poradzisz a później mam nadzieję, że nie od razu zaczniesz pracę bo to jednak ważne nacieszyć cię tym czasem po egzaminach ^^
rroja
6 maja 2013, 00:46Podejrzewam, że ta depresja to przez stres maturalny, nawet podświadomy. Ja widzę po sobie, że jestem taka rozdrażniona, nie potrafię nad tym zapanować. Ale jeszcze chwilka i będzie dobrze! Z tym szukaniem faceta, to zapraszam się do przyłączenia do mojej akcji SZUKANIE MĘŻA EDYCJA 2013 :D
arcenciel
5 maja 2013, 21:27Ja sobie zamówiłam taki top ze stanikiem, żeby piersi się trzymały w jednym miejscu jak ćwiczę. Myślałam, że podczas majówki dojdzie, zaglądam dzisiaj do skrzynki a tam nadal nie ma awizo :/ Poczta przechodzi samą siebie!!! A co do mamuty to zawsze o mnie dba, i trochę się smuci, że nie chcę, żeby mi coś ugotowała :D
wermik
5 maja 2013, 20:04ja nie mam ochoty sobie odmawiać słodkiego więc wybieram light chociaż ;P
dola123
5 maja 2013, 19:28Rozumiem Cię, bo głupio jak tak wszyscy poparowani, a Ty jedna singielka. Ale nie martw się :) Nic nie dzieje się bez przyczyny, w końcu i na Cb przyjdzie czas ;)) Akurat trasa jest taka, że mostu chyba nie da się ominąć ;p ale żadnych kłódek i innych rzeczy... Jeżeli jutro tam pojadę to będę miała godzinkę może półtorej wolną jest tam w okolicy gdzie pochodzić i się nie zgubić ;? Stepperek fajna sprawa, każda aktywność się przyda ;D