63 dzień na mną.... a ja nie czuje sie na diecie...
Dziś babcia przyniosła dzieciom takie ładne włoskie czekoladki... bardzo mnie kusiły i tak sobie myślalam ze przecież nic się nie stanie jak jedną spróbuję... a potem zaraz sobie myślę- ale czy aż tak mam ochotę na nie?... no i chyba nie było AŻ TAK... bo nie zjadłam:).
Zaszantażowałam dzieci że jak nie zjedzą szybko tych czekoladek to nie zrobię sałatki, no i zniknęły momentalnie:)))...mimo wszystko lżej gdy nie leżą mi na oczach:)))
Dziś woda zaliczona
Śniadanko; mleko i platki
Obiadek ; makaron pełnoziarnisty i pulpety. Wyszły mi wyjątkowo dobre i dzieciom smakowały jak nigdy:); Mięso mielone kg wymieszalam z różnymi przyprawami , jajkiem/3szt/ i drobniutko posiekaną cebulką. Potem dosypałam dosyć dużo otrąb żytnich i porządnie wymieszałam. Podsmażyłam na odrobinie oliwy a następnie gotowałam z kostką mięsną około 40 minut. Dzięki otrębom były takie kruche ...pyszne. Sos podbilam odrobiną mąki pełnoziarnistej z mlekiem.
Podwieczorek; jogurt
kolacja; chlebek żytni z sałatką.
30 km rowerkiem /korekta:))) 35km/
400 brzuszków
10 min. ciężarki
WSZYSTKO ZALICZONE:))
Saszolka
5 marca 2011, 23:20Teraz doczytałam o tej Twojej "podrózy po Polsce" Kobieto jesteś nieziemska!!! Kurcze........Robisz wrażenie. Jeszcze raz gratuluje! Ps. uważaj na zakrętach;p;p;p;p;p;p;p
Saszolka
5 marca 2011, 23:17Pięknie:) Gratuluję samych sukcesów. A zwłaszcza tych 30 km i 400 brzuchów! To jest wyczyn. Zazdroszczę normalnie tego uczucia po tak wyczerpujących ćwiczeniach. Po takiej ilości spalonych kalorii czekoladka by Ci nie zaszkodziła:) Ale do złego to ja nie namiawiam;p Dobrze, że odparłaś pokuse! Normalnie podziwiam!!!!! Więcej takich dni życzę:)