Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek szalony


...co za dzień...  najpierw się poplakałam bo rozpacz mnie dopadła... Po poludniu znowu ze wzruszenia... same niespodzianki dzisiaj byly... 

Śniadanko; płatki z mlekiem
Obiadek; duszona wątróbka z ziemniakami i mizerią na jogurcie
podwieczorek; trochę słodkości:)
Kolacja; salatka.


Woda zaliczona, choć tak może nie do końca....zagubiłam sie dziś w liczeniu...

Ćwiczenia;
10km rowerkiem pod górkę
300 brzuszków

Waga wróciła do poziomu z przed mojej przerwy:)

...a teraz zagram sobie w kierki i idę spać:)