Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
na wyjeździe c.d.


No i policzyłam schodki na to nasze drugie pietro i jest ich 59:) . Średnio wychodzę od 10 do 20 razy dziennie wiec troche tego jest:). I zaczełam od wczoraj znowu robić brzuszki wieczorami.

Obiadów nie jem ale to co jem to masakra.... Wcale bym sie nie zdziwiła jakby waga poszła w górę. Dzis ważylam sie po śniadaniu i waga pokazala dokladnie tyle ile mam na pasku, ale nie wiem jak się ma ta waga do mojej domowej.


I wiecie co.... tyle komplementów co usłyszałam w tym tygodniu to nie usłyszałam przez kilka lat... wspaniałe uczucie. Iczuję sie lekko. Warto zgubić te niepotrzebne kilogramy. Są też oczywiście reakcje zazdrości, choć nie rozumiem tego bo przecież nie schudłam czyimś kosztem. Ale tym się nie przejmuję, najważniejsze że ja czuję się ze sobą coraz lepiej:)


Rehabilitacja też nam idzie nie źle , oby tak dalej!.

A po obiedzie spadamy na spacerek....pogoda jest tu przepiekna aż szkoda by było siedzieć w szpitalu. możemy wyjść tylko na około 2 godz. bo dłużej jeszcze nie może siedzieć, ale dobre i to:)

Buziaki dla Was:)
  • mundziu

    mundziu

    5 czerwca 2011, 18:39

    cieszę się, że u Ciebie wszystko OK. Po takich wędrówkach schodowych jakże pięknie uda i pośladki się wzmocnią:) Myślę, że przy takich ilościach stopni razy X to jak godzina dobrego stepu. U nas pogoda w domku trzyma 37 na dworze ...trochę za dużo ale oczywiście ćwiczeń nie odpuściłąm :)Pozdrowienia serdeczne

  • lesson

    lesson

    5 czerwca 2011, 14:46

    a komplementy dodaja sil do dalszej walki:)

  • malicka5

    malicka5

    5 czerwca 2011, 13:25

    Ja też Ci zazdroszczę, ale bez zawiści, tylko tak pozytywnie. Pozdrawiam.