jakoś mi idzie to odchudzanie. Co prawda jeszcze się nie ważyłam od Nowego Roku, ale pilnie liczę kalorie to mam nadzieję na łaskawość wagi w piątek.
Zakupy spożywcze zrobione....i znów smutno,jak mijaliśy w Tesco półki z karmą dla psiaków... . Ale już za tydzień będzie z nami Bazyl.
Pół dnia spędziłam dzisiaj przy internecie szukając odpowiednich akcesoriów do pielegnacji szczeniaczków. Ostatecznie zamówiliśmy nowe legowisko, nożyczki (dwie różne pary), gąbkę i sprey do pielęgnacji zębów... .A wczoraj do południa czas minął nam (mi i M.) w księgarniach w Krakowie. Szukaliśmy różnych poradników o wychowaniu, pielęgnacji i żywieniu szczeniaczków. Przecież ostatnio szczeniaczka mieliśmy ponad 14 lat temu. To pewnie jak z dziećmi, nie pamięta się po dłuższej przerwie ,jak to było z tymi pieluszkami, karmieniem czy kąpielą. .... . Po powrocie do domu wyrywaliśmy sobie książki (6szt.) z rąk. Czytaliśmy i wymienialiśmy się informacjami ,często zaskoczeni ,że właśnie tak a nie inaczej należy postępować z pieskiem... .
No tak ale to pamiętnik o odchudzaniu a nie forum o pieskach.... .
Dzisiaj dzień zamknęłam w 900kcal. a była i chińszczyzna i wytrawne wino. Dobrze się sprawuję. A ponieważ skończyły mi się też "babskie dni" to jutro ostra gimnastyka. Na początek rowerek i ćwiczenia z taśmą ... .
Zobaczymy ,czy dam radę.... .