Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień zaczęłam ...


ambitnie.... 30min rowerka, 30min gimnastyki w tym oczywiście brzuszki. Później kąpiel, balsamiki, maseczki itp. śniadanie:
120g. tuńczyka w sosie własnym, pół cebuli ,2 korniszonki i 2 kromki pieczywa tostowego. Do tego melisa.
Zaraz ruszam na długi marsz, tj 90min. nie licząc czasu na robienie zakupów, te 90min. to już droga powrotna do domu.Plany na obiad:
200g koskti z kalmara uduszonej z 1/2 puszki krojonych pomidorów. Do tego surówka z białej kapusty i marchewki z małą łyżką majonezu light.
Na resztę dnia nie mam pomysłu. A ten cały mój zapał na poranne ćwiczenia wziął się z nieprzespanej nocy. Śniły mi się pudelki, białe i czarne, małe i duże... . M. też się kręcił .Ale co się dziwić, wczoraj +9stopni ,deszcz i wiatr a dzisiaj rano -2stopnie i gęsta mgła.
Uciekam,bo muszę jeszcze spakować plecak a o 10.00. wymarsz. Dobrze ,że mam taką nawiedzoną jak ja sąsiadkę i my tak razem po tej wsi pedałujemy. Samemu byłoby smutno i dłużyłaby się droga okropnie.
  • greenka

    greenka

    9 stycznia 2007, 10:53

    do maszerowania. Pozostaje tylko moja wlasna rodzinka i to tylko w weekendy :) Wtedy chodzimy na dlugie spacery z kijami (nordic) po lesie. Dzisiaj rzeczywiscie masz pałera :))) Oby tak dalej! Zaskoczylas mnie ta pogoda u was. U mnie od rana 7 stopni i swieci slonce, ze az zyc sie chce!

  • balbina

    balbina

    8 stycznia 2007, 12:54

    gratulacje z powodu tych cwiczen :) mnie sie jakos nie chce i co zrobic? podziwiam innych i scieram kurz ze swojego ab swingu - powodzenia :)))