ani na paseczku ani z bazylkiem. Waga uparcie stoi w miejscu, dobrze ,że nie roście ale to już przestaje mi wystarczać. Ciągle liczę kalorie i nie przekraczam 1500 właściwie to zjadam do 1200-1300. Przestałam ćwiczyć, bo tochę mnie brzusio boli i w ogóle nie jestem w formie. A jak zamierzałam ćwiczyć na karimacie to bazyl mi przeszkadzał. Uznał,że jak ja się kładę na karimcie ,to on może bezkarnie po mnie skakać i podgryzać moje uszy, palce itp.
Zaraz bazyl pójdzie spać a ja poćwiczę przy odśnieżaniu ogrodu. A jest co odśnieżać ,samego wjazdu jest 18mb i 3m szer.Jeszcze ścieżki do domu, do garażu , taras itp. Może się wreszcie trochę dotlenię.
Bazyl umie już wychodzić z koszyka i sam idzie w wyznaczone miejsce za potrzebą. M. nauczył go przychodzenia na komendę "chodź" i posłusznego siadania na "siad". Mnóstwo radości wniósł do naszego domu ten mały ,czarny czworonóg!!! Żeby tylko wyzdrowiał.
karenina
24 stycznia 2007, 18:46Biedny Bazylek. Mam nadzieję, że szybko mu się polepszy. Wkleiłam u siebie zdjęcie mojego kanapowca. Mój to juz poważny samiec, przynajmniej jeśli chodzi o wiek, bo ma 6.5 roku, ale często zachowuje się jak szalony szczeniak.<br> Pozdrawiam...
maksima
24 stycznia 2007, 10:46Jeżeli mogę Ci poradzić to dawaj bazylowi 1x dziennie mielone siemie lniane (1 łyczeczka)do jedzenia. Wzmocni to jego odporność.Mój piesek też chce żebyśmy się nim stale opiekowali.Pozdrawiam i dziękuję za wpis w moim pamiętniczku.
ugasienica
24 stycznia 2007, 10:10Brzusio boli bo masz zakwasy... pij Ca 3 razy dziennie po tabletce rozpuszczonej w wodzie (200 ml) i cwicz chociazby polowe mniej ale cwicz...