Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
środa...67 dzień


Bardzo zmaściła się pogoda, szaro, buro i ponuro, mocno wieje wiatr i jest zimno.   Taka pogoda działa na mnie przygnębiająco. Nic mi się nie chce, tylko bym spała, a muszę wziąć się za naukę. Może druga kawa postawi mnie na nogi. Moja Bella też śpi cały czas, nawet nie chce się bawić, a z podwórka, po załatwieniu potrzeb, zaraz ciągnęła do domu. 
Ugotowałam już obiad dla małżonka (zupa kalafiorowa, schabowy, surówka i ziemniaki), ja mam dzisiaj: 
śniadanie: bułka z serem homo. i koperkiem, mandarynka = 340kcal

II śniad.: kanapka z pomidorem, ogórek, koper, mandarynka= 120kcal

obiad: filet z kurczaka w cebuli, sok z czarnej porzeczki= 395kcal

podw.:Danone jogurt aksamitny, kiwi= 170kcal

kolacja: kanapka z twarogiem i szczypiorkiem, pomarańcza= 210kcal.

Wieczorem basen. Przyznaję, że znów mam jakiś "rowerkowstręt". Tak się dzieje jak wypadam z rytmu, prawie tydzień przerwy. Ale jak już się zmobilizuję, to znów będę jeździć codziennie. 
  • sigma70

    sigma70

    16 marca 2011, 20:31

    Na przekór złej pogodzie, wiosna do Twojego ogrodu już zawitała :) Rowerkowstręt po tygodniu przerwy usprawiedliwiony :)

  • agunia1960

    agunia1960

    16 marca 2011, 12:05

    widzę, że świetnie idzie ci odchudzanie, trochę ci zazdroszczę, że potrafisz trzymać się diety, ja niestety nie umiem być konsekwentna i dalej waga stoi w miejscu, do tego dwa tygodnie temu przestałam palić, więc dodatkowo trudniej, ale liczę na to, że z wiosną razem się uda. Pozdrawiam Agnieszka