Już mi nawet nie wstyd, raczej się na siebie złoszczę.... . Jak mogę być taka głupia, że gubię i nadrabiam z nawiązką, że zaprzepaszczam każdy drobny sukces. Brak mi słów. Nawet nie chce mi się zapisywać tych wszystkich kolejnych postanowień, bo po co, skoro i tak ich nie realizuję.
Święta już dawno minęły, już myśli się o kolejnych a kilogramów nie ubywa.
Wczoraj zrobiłam długi spacer, ze złości na siebie, 8,5km w godzinę. Dzisiaj byłam na basenie i przepłynęłam tylko 10długości!!!!!!!! A miałam już osiągnięcia 30 długości basenu.... . Skaczę z diety na dietę, szybko się zniechęcam, gdy waga przestaje spadać. Wtedy z nawiązką nadrabiam obżarstwem. I do czego to prowadzi.... do kolejnych stresów, napadów złego samopoczucia, jakiś obłęd!!!!!!!
krakusia
19 lutego 2008, 17:13witaj ....dawno Cię nie było, nie miał Cię kto nadzorować i ochrzaniać dlatego huśtawka nastrojowa i wagowa ...ale teraz nadrobimy to wszystko:))))
jbklima
19 lutego 2008, 14:52po pierwsze..dawno Ciebie nie było...i to nie jest dobrze....trzeba troche zapisywac....liczyć kalorie.....itp....być...będzie razniej... u mnie jest bez zmian.....dwa miesiace miałam dietę nisko tłuszczową...te pomiary tygodniowe bardzo mnie trzymały....teraz tez osiadłam na laurach...pilnuję sie bardzo../staram się/....nie tyję...ale nic nie chudnę...mówię sobie ,że mam czas do końca roku...a to tylko 2.3kilogramy ale...sama wiesz jak czas szybko leci.....już niedługo Wielkanoc....nie jem słódyczy...to prawda i staram sie jesć do 18.00...napady mam czasem więc ratuje się bananem/170kcal!!!!/albo jabłkami....no i nareszcie nauczyłam się pić 2 do 3 litrów dziennie....a tak ...to BMI nie masz takie złe...jesteś wysoka..będę zaglądać..pa.