Dzień zaczęłam koktajlem pietruszkowym. Małżonke dziwnie mi się przygląda jak miksuję tę pietruszkę... myślałam,że moze chce spróbować... ale nie dał się namówić...otrząsnął się z obrzydzeniem...a to naprawdę jest znośne. Piłam już różne inne dziwne i ohydniejsze napary, wywary itp. Jedno jest pewne, mi taki koktajl wypity rano zaspakaja łaknienie spokojnie do 13.00. tak więc nie podjadam, nie szukam po lodówce ,co by tu przegryźć... .
Ostatni dzień wakacji.... pojechaliśmy z M. na łowisko pstrągów. Sama osobiście złowiłam i na obiad był pieczony na grillu w folii. Pycha i do tego jak zwykle, góra surówki z białej kapusty. Mniammmmm.
Na kolację będzie kolejny koktajl ale tym razem z malin ,świeżo zerwanych z krzaczków!!!! Może coś w tym jest.... "jak sobie na złowię czy nie nazrywam , to nie będę jeść"....
A jutro powrót do rzeczywistości ...mąż do pracy ja z psem w domu.... . Rano na basen, później spróbuję doprowadzić dom do stanu przed wakacyjnego tzn. posprzątać, doszorować itp. Nie umiem się nudzić, muszę zawsze coś robić, sama wyszukuję sobie zajęcia i tak wygląda to ,jakbym wiecznie ganiała albo ze ścierką albo z łopatką i sadzonkami ....
Coś nie mam natchnienia do pisania. Zajrzę rano, po basenie .
krakusia
28 sierpnia 2006, 21:50aż jestem ciekawa jakie efekty przyniesie Ci pici koktajlu....ja też do niego powrociłam bo ostatnio nic na mnie nie działa ...zastój totalny z tendencja wzrostową....mam nadzieja ze po nim waga znowu zacznie spadać ....choć tyci tyci...