nie uwierzycie, bo ja sama zdębiałam, jak się okazało, że ten Pan czyt. dup..., też dzisiaj się nie zjawił. Czekałam na niego 30 min. W każdym razie, odechciało mi się siłowni. Wróciłam do domu pieszo zła ,wnerwiona, rozżalona i rozczarowana.... musiałam zadzwonić do córci i się "wypłakać " ... . Później odkurzyłam mój stacjonarny rowerek, przeprosiłam się z karimatą, ławeczką do brzuszków, hantelkami... no powiedzcie ,Kochane, po co mi siłownia??? prawie mam ją w domu. Ale dziasiaj nie poćwiczyłam ,nie miałam nastroju. Za to spędziłam calutki dzień (z przerwą na kawę i gotowanie obiadu),na pracach w ogrodzie. Zakładam nowy klomb, kopię, ryję, pielę, wyrywam stare korzenie po wyciętym drzewie .... i jeszcze zostało mi huk pracy, nie skończę nawet jutro. I po co mi siłownia??... te pięniądze ,które miałam zapłacić facetowi wydam na piękne roślinki, ilgaki , wrzosy itp. I ile radości mi to sprawi!!!
Mija mi zły nastrój, może jutro już zupełnie zapomnę o przygodzie z niewydarzonym facetem z siłowni.
Jutro nowy dzień. Będzie dobrze ,musi być. ...
Dziękuję Wam, Vitalijki,że mnie wspieracie. Życzę Wam i sobie dużych osiągnięć .
krakusia
5 września 2006, 22:54masz rację ...siłownia w domu i ogrodzie:)))przy odrobinie chęci i samozaparcia sama dasz sobie rade ...a piekny nowy klombik będzie cieszyć przez długie lata <br> ......biedna była dziś moja lodóweczka, mało jej drzwi ie odpadły:)))ale mam nadzieję, że jutro juz bedzie duuużo lepiej... <br> trzymaj sie cieplutko i nie przejmuj sie tym d.....m:))
malina07
5 września 2006, 21:52Mysle,ze za szybko sie poddajesz.Aby cwiczyc w domu trzeba miec duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuzo zaparcia.Sama to robie,ale ja nie mam innych mozliwosci.Mysle,ze powinnas znalezc sobie inny klub,taki,w ktorym szanuja klienta.Zawsze jest wybur.Nie trafilas teraz,trafisz innym razem,ale bron Boze nie poddawaj sie.Wytrwalosci.