zaczynam nowy tydzień. O weekendzie lepiej nie wspominać. Nie jestem z siebie dumna. Waga pokazała odrobinę mniej ale nie zmieniam niczego na pasku. Musi być zdecydowanie w dół wtedy poprawię,bo takie 500g, w tę czy w tamtą ,to bez sensu... .
Dzisiaj ćwiczenia zostawiam na popołudnie, zaraz idę do ogrodu, będę walczyć z liśćmi i jednorocznymi roślinkami. Nie udało mi się sprzątnąć wszystkiego .Zajmie mi to czas do obiadu. Będę zdala od lodówki , a na obiad już mam zupę jarzynową ,więc jak mnie głód dopadnie, to mam się czym poratować.Na śniadanie zjadłam pół opakowania serka wiejskiego 3%, 2kromki chleba z sałatą i pomiorem.
Muszę się solidnie za siebie zwiąć ,bo tak dłużej być nie może!!!!
Dziękuję Drogim Koleżankom
które do mnie zaglądają i wspierają dobrymi radami i ciepłymi słowami. Wam też życzę powodzenia.
krakusia
23 października 2006, 17:26masz rację nowy tydzień ,nowe mozliwosci i nowe nadzieje ...mam nadzieje że tym razem spełnione:)).....a nawet gdyby nie to swiat się od tego nie zawali...zawsze mozna zaczac w przyszłym tygodniu:))).....a efekty pokaża sie ....tylko z tygodniowym opóźnieniem:))