Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wczorajszy dzień...


Nie ćwiczyłam , ale za to ,czego to ja nie robiłam....
-grabiłam liście w sadzie, zrzucił je już orzech włoski, grusze.. zajęło mi to ok 2i pół h.
-później obcinałam winogron, będzie z tego 5l wytrawnego wina, przy okazji jak już stałam na drabinie ,to przycięłam gałęzie krótko... stanie na drabinie zajęło mi 90min. bolały nogi ,bolały!!!
-później praca siedząca ,czyszczenie i obieranie winogron...na przetwory, to zajęło mi 90min.
-i jeszcze zafundowałam sobie spacer (marsz po asfalcie) 60min.
Myślę ,że ostatecznie trochę kalorii spaliłam. Nie licząc codziennych domowych prac....
Wieczorem bolały mnie nogi i kręgosłup. Nie miałam ochoty już na żadne ćwiczenia. Nie zrobiłam nawet brzuszków.
Z jedzieniem nie było najgorzej, nie przekroczyłam 1200kcal.
Jutro od rana czeka mnie robienie soków z winogron. Oczywiście wino już się robi.
  • moniaf15

    moniaf15

    25 października 2006, 10:39

    suuuuper ;O) miedzy innymi marzy mi sie choc maly ogrodek ;o) trzeba grabic, dbac... na pewno spalilas duuuuzo kalorii ;o) oby tak dalej ;o) milego dzionka