trzymam się w miarę możliwości między 1200a 1500kcal. To chyba nie jest źle. Szkoda,że ćwiczenia musiałam odpuścić. Ale jestem dobrej myśli. Dzisiaj byłam u dentystki. Obejrzała moje biedne zęby, znalazła jeszcze parę do leczenia ale ten chory już dochodzi do formy. Już tak nie boli więc mam zamiar wrócić do ćwiczeń. Dzisiaj też kupiłam kilka nowych bluzeczek ,takich wygodnich do noszenia po
domu,do "garów i do kawy"... .Poprawiłam sobie w ten sposób samopoczucie i chyba tak odreagowałam kłopoty z dentystami. Zresztą nawet mój M. zauważył,że "już mi zdecydowanie lepiej"... . Jutro mam umówioną wizytę u fryzjera, muszę zrobić odrosty i odświeżyć kolor. Też spędzę trochę czasu poza domem daleko od lodówki. Czekam też na przesyłkę z księgarni wysyłkowej, zamówiłam "Mistrza i Małgorzatę" czytałam tę książkę wiele razy, ale zawsze było mi żal pieniędzy ,żeby ją sobie kupić, teraz wreszcie będę ją mieć i będę mogła czytać kiedy tylko przyjdzie mi na nią ochota.
W planie na obiad ,na jutro mam dla siebie naleśniki ze szpinakiem, mniammmm.
terkaJ54
22 listopada 2006, 23:17Ale zaszalałaś po tych cierpieniach I ciuszki, i fryzjer, i coś dla ducha....Pozdrawiam
filipinka1
22 listopada 2006, 21:52nie motylek tylko księżyc :)) ma taki "nieopływowy" kształt :))
filipinka1
22 listopada 2006, 21:51mniammmm, pychotka :))), Grażynko, dlaczego Twój motylek tak kurczowo trzyma się początku paseczka???, nie wierzę, że nic nie schudłaś!!! pozdrawiam
krakusia
22 listopada 2006, 21:00tak się własnie zaczełam zastanawiać dlaczego ja zawsze mówie że nie lubie szpinaku...przecież ja go w życiu nie jadłam...