Ostatnie pare dni to była gehenna.
2laski od nas z pracy i jeden barman wyemigrowali, więc oczywiście musieliśmy sobie radzić sami...
Powiedziałam szefowi, że ja też chcę się niedługo zwolnić i przydałaby mi się kasa i mogę wziąć ich godziny.
Cóż... Nie mam podpisanej umowy, ale jest powiedziane, że mam pracować 7h dziennie... W tym tygodniu były dni, że pracowałam po 14godzin!!!
Już myślałam, że się przeprowadzę do klubu;/
Wstawałam, szłam do pracy, wracałam, do łóżka spać, potem wstawałam, do pracy, z pracy do łóżka i tak wkółko...
Jestem wykończona tym tygodniem, ale za to zarobiłam tyle ile w miesiąc bym nie wyciągnęła. Z napiwkami udawało mi się zarobić nawet koło 200zł dziennie:)
Ale coś kosztem czegoś.
Niby harówka niezła, ale jakby nie było kelnerka i tymczasowa barmanka ciężko nie ma. Żywiłam się głównie frytkami, pizzami, kebabami itp, oczywiście w rozsądnych ilościach, ale no jadłam to sądząc, że taki tryb życia i tak wszystko spali...
Myliłam się:(
Przytyłam bardzo i to z 1,5kg:(
Teraz się pozbierałam i uświadomiłam sobie, że już za 2tyg jadę z tymi laskami nad morze
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I co??? Jak ja się tak pokaże?
Dlatego od jutra plan specjalny, dieta ostatniej szansy...
bardzo ostra i niemądra;)
Czyli dieta warzywno-owocowa.
Jutro dzień warzywny.
Dużo ćwiczeń.
Zero podjadania...
eh...
Musi się udać!!!!!
jazar
31 lipca 2008, 10:53NIECH I TAK BEDZIE - ale ja chyba pojde na podwaiazanie zoladka - :D
Astrille
30 lipca 2008, 22:07Ciesz się, że nie przekroczyło podstawowej wagi. :)) U mnie tak było. :P Ale sie opamiętałam, na szczęście. :))
Astrille
30 lipca 2008, 21:44Hmm frytki, kebaby... to nie jest dobry pomysł... A 1,5 kg to nie tak dużo, szybko nadrobisz jeśli zaczniesz jeśc zdrowiej. :)