O rany to już 11ty tydzień zaczynam, masakra jak ten czas leci i strasznie się cieszę, że nie zmarnowałam go.
Ale ostatnie dni nie do końca mi się podobały dietowo. Bo treningi były w porządku.
Ale w tym tygodniu miałam na kolację trzy razy tatara z łososia 250g na dwie osoby z ciemnym chlebem i bez warzyw, no cebulka w tatarze była ;) Niby nie strasznie, ale czułam, że jem z łakomstwa, a tak nie można. Zabroniłam mężowi kupować go więcej z myślą o tatarze, ewentualnie na obiad, ale wg męża to świętokradztwo i tu się z nim zgadzam.
Dziś na kolację nie było lepiej, bo chlebek z camembertem i słodkim sosem chili...
Ale były też warzywa. Wracam do wariacji wieczornych z serkiem wiejskim, to mi najlepiej służyło.
Dziś zjadłam też pół paczki daktyli, lepsze niż czekolada, ale i tak prawie sam cukier.
Muszę się ogarnąć, bo coraz częściej słyszę chochlika z tyłu głowy, że przecież mogę sobie pozwolić na to czy tamto, rozum wie, że jak sobie pozwolę to mogę upaść, ale nie zawsze u mnie rozum wygrywał, więc muszę mu dać kopniaka.
Muszę na nowo ustalić sobie plan dnia, bo te ostatnie dni były zdezorganizowane przez większą ilość klientów. Muszę sobie w kalendarzu ustalić konkretne godziny na przerwy na posiłki, bo umawiam klienta za klientem, a potem jestem na siebie zła, że nie jadłam na czas obiadu.
Lodówkę i zamrażarkę porządnie uzupełniłam, więc nie powtórzy się sytuacja z kiełbasą ;D
Rano był kawałeczek, mały murzynka (dlaczego to ciasto ma taką rasistowską nazwę?), co syn upiekł. Potem owsianka. W południe wspomniane daktyle.
Obiad łyżka piure ziemniaczane, mizeria na jogurcie i pierś duszona na patelni grillowej.
Gdyby nie ten camembert to byłoby super. Rano szybki trening i zaczynamy nowy tydzień, nowe nadzieje. Dam radę. BRING IT!
Ale dziś miałam niezaplanowaną gimnastykę dwie moje suczki dziś pięknie się wytarzały w g... i musiałam je tak niedzielnie wykąpać, dobrze, że reszta nie uperfumowała się, bo czterech bym nie wytrzymała prać w niedzielę. Pewnie uznały, że chcą być świeże na Wielkanoc, a pani nie znajdzie na nie czasu w tygodniu, a po ostatnim strzyżeniu nie były kąpane. W sumie mam jedną rzecz zrobioną przed świętami ;D
jestemaleznikam
19 marca 2013, 12:18troszkę przesadzasz przecież nie jesz nic co można by nazwać niezdrowym :) i nie przeżywaj tak tego camemberta sery wysoko tłuszczowe zawierają jakiś tam kwas który pomaga spalać tkankę tłuszczową więc w umiarkowanej ilości nam służą i to bardzo dobrze :)
MllaGrubaskaa
18 marca 2013, 20:32Kochana łosoś na kolacje to wcale nie taki wielki grzech więc nie ma co sobie robić wyrzutów! Trzymaj się :))
holka
18 marca 2013, 15:56Myślę że Mileczna ma rację jeśli chodzi o jedzenie...ale plan dnia - jedzenia bardzo ułatwia :) Dobrze,że nie zaniedbujesz ćwiczeń...dużo masz tych psiaków....co to za rasa?...Dobrze,że się podzileiły na grupy hihi...
NaDukanie
18 marca 2013, 14:35ja m,arze o psie wiec po trochu ci zazdroszcze ze masz ''kogo prac '' :) z tym jedzeniem to u mnie tez roznie ,ale losos to cos czego nie potrafie sobie odmowic :)
LillAnn1
18 marca 2013, 11:54masz super motywację kochana,mi jej brakuje troszkę ostatnio...ale u mnie źle się dzieje wiec co sie dziwić:(
holka
18 marca 2013, 11:24Chodzi o mają Mamę...
schocolate
18 marca 2013, 09:34O widzisz, pieski same zadbały o siebie i o Twój czas :) U mnie jest podobnie, że jak trochę schudnę to zaraz mam myśli, a weź sobie, przecież ci nie zaszkodzi... ale walczę z tym dziadostwem dzielnie, bo wiem, że właśnie zaszkodzi... nie można spocząć na laurach :) a Ty swietnie dajesz sobie radę :) to, że zjadłaś coś troszkę innego niż byś chciała to trudno, najważniejsze, że ćwiczysz wytrwale i za to Cię najbardziej podziwiam!!!! :)
Mileczna
18 marca 2013, 09:32łałałiła ile masz piesiulków! Co do jedzonak napewno trzeba sie pilnowac ,ale chyba jestes dla siebie zbyt surowa. Ja uwielbiam i łososia i camembert i napewno z tego nie zrezygnuję. Aby wkomponować je w diete myslę ,ze po pierwsze wystarczy nie jeść ich codziennie oraz wywalić takie frykasy na pierwsza połowę dnia - wtedy przez cały dzien aktywnosci spokojnie sie to spali :)
grubelek1978
18 marca 2013, 07:47no to już wiesz co ja muszę stale przeżywać na tych imprezach :) kocham te męki bo w takiej atmosferze warto cierpieć:)
anabel87
18 marca 2013, 07:34cebula i wszelkie warzywa czosnkowe są zdrowe :P a tatar z łososia musiał być super (nie znoszę z mięsa surowego, ale ryba może być), ogólnie bardzo fajne jedzonko masz :) buziaki i Bring IT!
domino71
18 marca 2013, 05:22Murzyn, murzynek - nigdy u nas nie miały pejoratywnego wydźwięku, tak jak i "czerwonoskóry" na przykład, to dopiero teraz nie wolno tak mówić, co innego "czarnuch" .. . Zresztą Murzynek Bambo jest doskonałym tego przykładem, że nikt niczego złego na myśli nie miał.